Spotkanie z Alicją
Alicja zaprasza
Był rok 1998. Szłam z koleżanką ulicą Oxfordu, gdy nagle przeniosłam się w innym wymiar. Przede mną pojawiła się Alicja i zapraszała na przejażdżkę łodzią. Trwało chwilę, zanim uświadomiłam sobie, że Alicja to duża lalka na wystawie księgarni. A zaproszenie dotyczyło przejażdżki i pikniku na pamiątkę słynnej letniej wyprawy. Działo się to 4 lipca 1862 roku, kiedy wykładowca matematyki i logiki a jednocześnie pastor Charles Lutwidge Dodgson popłynął łodzią z trzema małymi siostrami Liddell.
Złote popołudnie
Niestety owego dnia był już 5 lipca. W dodatku koleżanka zaczęła podśmiewywać się ze mnie. Świeżo upieczona babcia, to nic dziwnego, że interesuje się bajkami dla dzieci. Poprzedniego dnia pływałyśmy w Cambridge płaskodenną łodzią w towarzystwie miejscowych Polaków. Cambridge wybrała Kasia. Jako nauczycielki chciałyśmy zwiedzić jak najwięcej. Ja zdecydowałam się na Oxford, bo o tych dwóch uniwersyteckich miastach uczyłam się z pierwszego podręcznika. Przypomniało mi się, że czytałam gdzieś o muzeum Lewisa Carroll i bardzo chciałam tam wejść, skoro przejażdżkę łodzią odbyłam nie na tej rzece, co prawdziwa Alicja. Pechowo był to prawie koniec naszej przygody w Anglii i pieniądze kończyły się i na wstęp do Christ Church College nie mogłyśmy sobie pozwolić. Kilka lat później zwiedziałam college w zupełnie innym towarzystwie.
Pani od Alicji
Na szczęście koleżanka, która początkowo podśmiewała się ze mnie, dała mi znać, że podobno nikt dawno nie pisał pracy dyplomowej z Alicji. Początkowo nie mogłam uwierzyć. Jak można robić dyplom z Alicji? Przecież to bajka dla dzieci. Jak się później przekonałam niektórzy z Alicji nie wyrastają. Tamtego dnia Alicja wybrała mnie i nie przestaje mnie zadziwiać. W rezultacie niektórzy nie pamiętają mojego nazwiska, ponieważ dla nich jestem „panią od Alicji”. Dzięki tej dziwnej bajce odbyłam kilka ciekawych podróży i spotkałam ludzi, których normalnie bym nie poznała. Mam też sporą kolekcję książek i ponderabiliów związanych z Alicją.
Spotkanie z Alicją w Wonderland
Tak naprawdę nasze pierwsze spotkanie z Alicją miało miejsce w innej Krainie Czarów. Brzmi infantylnie? Czy raczej dziwnie – jak sama książka? Skoro u Wieszcza kraj lat dziecinnych pozostał święty i czysty jak pierwsze kochanie, to dlaczego mój nie mógł być równie wyjątkowy? Pałacyk wśród lasów i pięknego parku nad morzem, mógł wydać się nierealnym miejscem w porównaniu do dobrze znanego mieszkania w kamienicy. W dodatku w pałacyku mieszkało ze sto małych dziewczynek. Tam pierwszy raz wzięłam do ręki książkę, która – czy chciałam, czy nie – pozostała ze mną na całe życie. “Alicja w krainie czarów” w tłumaczeniu Antoniego Marianowicza a ilustrowana przez Olgę Siemaszko. I czary zaczęły działać ….
Czas na ponowne spotkanie z Alicją… może niezbyt uważnie czytałam…a może dzieją się czary i ich nie zauważam…
Jedno jest pewne. Jesteś nią zafascynowana i to od dawna . Coś w tym musi być.
Zaczynam poszukiwania Alicji…
Różo, będziesz zaskoczona, co tam znajdziesz. A jeśli nie tam, to zauważysz jak Alicja pojawiać się będzie w Twoim życiu.
Jestem realistką ( do bólu) więc lektura będzie naprawdę ciekawa.
Nie wiem dlaczego nie znalazłam jej w biblioteczce, pewnie do kogoś powędrowała….
Czeka mnie wizyta w bibliotece.
Różo, ja też jestem realistką, dlatego zjawisko Alicji nie przestaje mnie zadziwiać. Zaglądnij przy okazji do działu “Alicja w literaturze”. Będę tam zamieszczała pozycje, w których pojawia się nawiązanie do Alicji.
A wówczas być może przekonasz się jak wszechobecna ta mała jest.
Nie czytałam “Alicji…” ale po Twoim wpisie mam wielką ochotę przeczytać.