Cudowna podróż – w wyobraźni i w rzeczywistości

“Cudowna podróż” to książka, która zapadła mi w pamięć, chociaż niejednoznacznie – z jednej strony rozbudzała wyobraźnię, z drugiej usypiała. Czytała nam ją wychowawczyni chyba w trzeciej  klasie. Piszę chyba, ponieważ wtedy wydała mi się nieco nudna. Pewne fragmenty były wówczas niezrozumiałe dla małej polskiej uczennicy – dzisiaj wiem, że przyczyną były  terminy geograficzne. Selma Lagerlöf napisała Cudowną podróż na zamówienie szwedzkich nauczycieli geografii. Polska dziewięciolatka, w dodatku w przedinternetowej erze, miała nikłe pojecie o Szwecji, nie mówiąc już o jej krainach geograficznych. Za to na wyobraźnię dziecka działał element baśniowy. Na tym polega magia czytania, że książka zostawia w pamięci obrazy. W  przypadku Cudownej podróży był to obraz małego chłopca uczepionego szyi gęsi i lecącego nad zmieniającą się szachownicą pól, lasów i jezior. Zasłuchana w niesamowite przygody Nilsa, nie przypuszczałam, że i ja odbędę kiedyś cudowną podróż – i to właśnie do Szwecji.

Kromka_05

W rzeczywistości lecimy  do Szwecji

W rzeczywistości leciałam nie za karę i nie uczepiona gęsi tylko samolotem, za to  widoki były podobne. Kilka lat wcześniej byłam w Sztokholmie u przyjaciółki Joli. To było rodzinne spotkanie, które ciepło wspominam, ponieważ dużo zwiedziłyśmy i atmosfera była fantastyczna. Tym razem leciałam „Za chlebem” , to znaczy w ramach programu Comenius, realizując projekt Kromka chleba. Naszym partnerem była szkoła w miejscowości Torsas, niedaleko Kalmar. Owa cudowna podróż  miała za cel zaznajomienie się ze szwedzkim system edukacji, poznanie szwedzkiej kultury i życia codziennego. Ważnym elementem projektu była współpraca nad stworzeniem wspólnego produktu –  książki. W wizycie brało udział czworo uczniów i trzy nauczycielki. Dla dwojga uczniów była to pierwsza wizyta zagraniczna i pierwszy lot samolotem. Cała czwórka znalazła się nagle w innym świecie. Każdo z nich trafiło do innej rodziny szwedzkiej i musiało się dogadać z rówieśnikami i ich rodzicami. Po raz pierwszy przekonali się dlaczego warto uczyć się angielskiego.

Kromka_06

Magiczna wyspa Öland

Program wizyty był bardzo urozmaicony, między innymi odwiedziliśmy wyspę Öland. W baśni Cudowna podróż gęsi lądują na tej wyspie, uciekając przed lisem, a my dostaliśmy się autokarem, przez jeden z najdłuższych mostów w Europie. Niewątpliwą zaletą Cudownej podróży dla szwedzkich dzieci są zawarte w książce legendy. Nils podsłuchuje jak stary pasterz opowiada skąd się wzięła wyspa Öland. W pradawnych czasach żył wielki motyl, który miał skrzydła „cudownie błękitne i lśniły tak srebrzyście, że wszystkie inne zwierzęta stawały i patrzyły z podziwem, gdy motyl unosił się w powietrzu. Motyl ten miał tylko jedną wadę: był zbyt duży w stosunku do swoich skrzydeł, które zaledwie mogły unieść jego ciężar. Byłoby jeszcze dobrze, gdyby motyl miał rozum i został na lądzie. Tymczasem ośmielił się pofrunąć na pełne morze. Spotkała go burza i poszarpała mu skrzydła.” I tak skończył legendarny  motyl, a na jego tułowiu wyrosła magiczna wyspa.

Kromka_07

Elfy w wyobraźni i w rzeczywistości

W rzeczywistości Olandia była równie piękna jak w baśni. Może dlatego, że mijaliśmy łany kwitnącego żółto rzepaku, który na tle błękitnego nieba pozwalał zrozumieć szwedzką flagę. A może dlatego, że odwiedziliśmy tam niezwykły ogród i nie o kwiaty tym razem chodziło. Skoro szwedzkie dzieci czytają o elfach czy krasnoludkach, to nic dziwnego, że spotykają te dziwne stworki w dorosłym życiu. A jeśli nie spotykają, to może sami tworzą. Co prawda chłopiec słyszał opowieści o elfach, ale nigdy nie myślał poważnie, że takie małe stworzenia istnieją naprawdę. Elf, który siedział na krawędzi kufra, nie był wyższy niż szerokość dłoni. Też tak nie myślałam, dopóki nie zobaczyłam ich w ogrodzie na wyspie Öland.  Chodziłam po zakamarkach ogrodu, odkrywając co i rusz jakieś dzieło artystki.  Na szczęście byłam grzeczną dziewczynką, więc nie zostałam zaczarowana w małego ludzika jak Nils, ale tęsknota, cecha immanentnie przypisana przez legendę do wyspy, pozostała.

Kromka_08

Cudowna podróż – moja wersja

Dzisiaj o wyspie Öland przypomina mi  mój pierwszy filmik – zobacz TU (lepiej bez dźwięku) oraz  książka, którą stworzyłam. Na okładce umieściłam wiatrak, Olandia bowiem słynie z wiatraków, poza tym wiatrak kojarzył mi się naturalnie z chlebem, tematem naszego projektu. A przy okazji, jeden mały troll zamieszkał w mojej bibliotece – był to prezent od Caroline. Kto wie, kim będzie ów skrzat, jak wróci do dawnej postaci?  Po szwedzkiej wyprawie, zastanawiam się – jak zwykła kromka chleba mogła zamienić się w cudowną podróż. Podróż, która nie kosztowała mnie ani złotówki tylko … pomysł, który gdy się pojawił, wiedziałam, że przyniesie coś dobrego. A jak wyglądała Twoja „kromka chleba”? Pytam o coś małego, zwykłego, co rozwinęło się potem w  fantastyczny projekt?