Czary Alicji –  fikcyjni bohaterowie w realnym życiu

Czary Alicji rzucone na mnie, realistkę,  dawno temu trwają do teraz. Jak to możliwe? Czy fikcyjni bohaterowie, którzy potrafią przenosić nas w czasie i przestrzeni, mogą wpływać na nasze życie? Czy można sobie wyobrazić świat bez książek, bez fikcyjnych historii? Takich, z których bohaterami potrafimy się identyfikować? Ja nie potrafię, więc jaka magia tkwi w czytaniu? Podobno tylko człowiek potrafił stworzyć historie poruszające emocje, w które uwierzyli inni. I to wyróżniło go z spośród innych sapiens. Te wymyślone historie potrafiły jednoczyć ludzi i zachęcać do konkretnych poczynań. Co rodzi kolejne pytania  – Jak to się dzieje, że ktoś wymyśla historyjkę, a ona ma wpływ na wiele osób w różnym czasie? Co prawda nie ma jak dotąd fikcji, która zjednoczyłaby wszystkich ludzi na całym świecie. Zdarzają się jednak takie, które stanowią kamień milowy w literaturze, czyli stają się inspiracją dla kolejnych pokoleń w różnych kulturach.

 Czy fikcyjny bohater może wkroczyć w realne życie?

Mała dziewczynka czuła się zmęczona próżnowaniem. Było złociste popołudnie a ona przybywała w niewielkim pałacyku otoczonym parkiem angielskim przechodzącym  las. Taki las jest zawsze obietnicą zabawy i tajemnicy dla małych dziewczynek. A było ich tam wówczas ze sto, w dodatku wszystkie jednakowo ubrane. Czy dla takich dziewczynek prawie sto lat wcześniej  pisarz stworzył swoją bohaterkę i cały jej świat? I czy ta bohaterka może rzucić czary na innych? To jest dziwna książka – do takiego wniosku doszłam, gdy przeczytałam ją w wieku lat dziesięciu i w takich okolicznościach, jak opisałam. Przez prawie rok mieszkałam w pałacyku, który wówczas pełnił rolę sanatorium, a książkę „Alicja w krainie czarów” przywiózł mi starszy brat. Odkryłam także wówczas „Dzieci z Bullerbyn”   i tak naprawdę to ona mnie początkowo urzekła. It’s no use going back to yesterday, because I was a different person then. … Nie ma sensu  wracać do wczorajszego dnia, bo wtedy byłam inna osobą. Jednak z biegiem lat okazało się, że czary Alicji są o wiele trwalsze i nie tak łatwo od nich uciec. Przynajmniej w moim przypadku.

Pierwsze powojenne  wydania Alicji

Niewinny prezent od brata wprowadził Alicję w moje życie. Kiedy dorosłam, ALICJA W KRAINIE CZARÓW w tłumaczeniu Antoniego Marianowicza , z ilustracjami Olgi Siemaszko,  powędrowała razem ze mną do nowego domu i nie opuściła go tak jak inne książki lat dziecięcych, które przekazałam do lokalnej biblioteki. Pewnego razu pożyczyłam mój egzemplarz z 1955 roku córeczce znajomej, ale za to kupiłam nowe wydanie w tłumaczeniu Macieja Słomczyńskiego . W 1972 roku władze chyba nie mogły zdecydować się czy bajka dla dzieci lub/i dorosłych znajdzie nabywców, ponieważ z jednej strony nakład wyniósł ponad  sto tysięcy, a z drugiej strony wydanie Czytelnika jest bardzo ubogie, jeśli chodzi o papier. Zaletą było niewątpliwie, że Maciej Słomczyński przetłumaczył  właściwie po raz pierwszy przygody Alicji po drugiej stronie lustra. Książki kupiłam dla moich dzieci, ale jeden fragment odebrałam osobiście.

Czary Alicji jako dorosłej osoby

Pierwsza książka kończy się sceną, w której  Alicja opowiada siostrze o swoim śnie. Pod jego wpływem siostra wyobraziła sobie krainę czarów, chociaż miała świadomość, że „wystarczy otworzyć oczy, aby wszystko stało się na powrót zwykłe i codzienne, aby trawa poruszała się po prostu na wietrze (…), aby brzęk naczyń przemienił się w dzwonienie dzwoneczków owczych, krzyk Królowej  – w nawoływanie pasterzy, a wrzask niemowlęcia, skrzeczenie Smoka i inne przedziwne dźwięki – w różnorodny gwar wiejskiego podwórza…” Ale najważniejszy jest ostatni akapit, który mówi o dorosłej już Alicji. Siostra, czyli autor, wyobraża sobie jak dorosła Alicja opowiada gromadce dzieci baśń o Krainie Czarów. „I Alicja martwić się będzie wówczas ich dziecięcymi troskami i cieszyć ich radością, pamiętając swoje własne dzieciństwo i szczęśliwe letnie dni.” Co właśnie robiłam, czytając moim dzieciom książkę. A później nawet nie zorientowałam się, kiedy z jednej książki zrobił się zbiór i to nie tylko książek.

“Rozpocznij od początku… a później czytaj, póki nie dotrzesz do końca: wtedy przestań czytać.”

Czary Alicji w IKEI
Alicja zaczarowała IKEĘ

Zaczęło się  od PRZEKROJU, gdzie Maciej Słomczyński poinformował o odkryciu zaginionego fragmentu na temat Osy w peruce. Mimo, że w wydaniu  z 1955 roku była notatka o autorze, traktowałam Alicję podobnie jak Kopciuszka, czyli  jako kompletnie fikcyjną postać. W odróżnieniu od Kopciuszka Alicja miała realnego autora. Nieco więcej dowiedziałam się o nim z kolejnego tłumaczenia, tym razem Roberta Stillera w 1990 roku. Nie zdołałam wtedy zdobyć (książki się zdobywało a nie kupowało)  luksusowego wydania dla dzieci. Na szczęście trafiła do mnie jego dwujęzyczna wersja. A potem księgozbiór zaczął się rozrastać, w dodatku z wieloma egzemplarzami wiążą się zabawne historie. I o tych artefaktach w moich zbiorach i wydarzeniach, miejscach związanych z Alicją będę tutaj pisać. Dlatego, że Alicja od początku nie przestaje mnie zaskakiwać. Spotykam ją nie tylko w księgarni, czyli w literaturze, ale i Ikei ora wielu innych miejscach. Upomina się o mnie nawet po 18 latach. Czary Alicji działają.