Dziękuję za … Miło, że wpadłaś.
Powiedz mi kilka miłych słów
Od pewnego czasu prześladuje mnie wiersz (?) przeczytany gdzieś w Internecie, a szło mniej więcej tak :
Nie przynoś kwiatów na mój grób. Daj mi je teraz. Nie wygłaszaj o mnie pochwalnej mowy. Powiedz mi kilka miłych słów teraz.
No właśnie – co mi po tym, że ktoś po latach wspomina smak mojego tortu, kiedy nie powiedział mi tego wcześniej, gdy go jadł? Pomyślałam, że mój wypiek jest taki sobie i nie warto się wysilać; można kupić w cukierni. To samo dotyczy pisania czy projektów – słowa uznania po latach budzą raczej refleksje zaprawione goryczką. Dlaczego nie usłyszałam ich wtedy, kiedy potrzebowałam? I kiedy tak mruczę pod nosem…Nie przynoś mi kwiatów ..., dostaję wiadomość od Agaty Dutkowskiej z Latającej Szkoły. Od jakiegoś czasu czytuję jej newslettery, chociaż nie jestem już w wieku biznesowym a raczej panią w kwiecie wieku.
Dziękuję za … inspiracje
Po przeczytaniu kolejnego newslettera poprosiłam przyjaciółkę, Anię z Gdańska, aby wybrała się do lokalu opisywanego przez Agatę i zrobiła jego zdjęcie. I nie był to jedyny rezultat opowieści Agaty. Właśnie w Walentynki nadszedł newsletter, który idealnie współgra z prześladującym mnie wierszem. Roi się w nim od słów: napisz, podziękuj, zapytaj, odpowiedz, kup, poleć, polajkuj... Newsletter Agaty kończy się słowami: „Listę można rzecz jasna udostępniać …”. Na wszelki wypadek zapytałam Autorkę o możliwość udostępnienia jej pracy w Lawendowym kapeluszu i otrzymałam oficjalną zgodę. Serdecznie dziękuję, Agato!
Post-walentynkowy newsletter Agaty z Latającej Szkoły
…- co można zrobić, kiedy wkoło miłosny barometr społeczny spada mocno poniżej zera? I człowiek człowiekowi gadem, a nie złotym smokiem?
Moim zdaniem można sobie podkręcić temperaturę i wygenerować więcej miłosnych impulsów. Ponieważ władza akurat w tym obszarze należy do nas. I mamy o wiele większy wpływ na rzeczywistość, niż się nam zdaje. Zebrałam kilka inspiracji, ponieważ wiem, sama po sobie, że takie listy inspirują i energetyzują i warto je tworzyć.
No to lecimy:
- Szczery zachwyt. Zacznijmy od biznesowych tematów, bo to w końcu moja działka. Jeżeli coś Ci smakuje, coś Ci pasuje, coś Ci się podoba, a wykonał/zaprojektował/ugotował to żywy człowiek do którego można napisać, a nie anonimowy pracownik fabryki z Chin, to nie bądź miłosnym skąpcem i napisz kilka miłych słów do twórcy – większość biznesów daje nam opcje kontaktu – mailowego, telefonicznego, messendzerowego. Nie myśl “ach, oni na pewno wiedzą, że są fajni, nie będę się wygłupiać”. Wygłup się.
- Polecenia. Ostatnio moja koleżanka z Alabamy napisała na Facebooku przemiły post o fotografce, która zrobiła jej sesję i zachęciła w tym poście do zapoznania się z jej portfolio, ale też szerzej – do wspierania lokalnych fotografów i korzystania z ich usług. Napisała prosto i od serca, załączyła zdjęcie. Pomyśl o kim możesz coś takiego napisać.
- Opinie na stronę. Napisz coś miłego, do kogoś, z czyich usług korzystasz i dodaj “możecie mojej opinii użyć na waszej stronie”.
- Kartka z podziękowaniem. Zawsze mnie zadziwia, że w innych miastach, dajmy na to w San Francisco, czy w Brukseli, w sklepach papierniczych są wielkie działy z kartkami, które nie są urodzinowe, ani bożonarodzeniowe, tylko po prostu “thank you cards”, co oznacza, że ludzie tam zapewne piszą sobie nawzajem takie kartki i to ręcznie. Uważam, że moglibyśmy sobie ten kulturowy zwyczaj bezczelnie przywłaszczyć.
- Troska. Czasem proste pytanie zadane bizneskumpeli (czyli takiej osobie, która niekoniecznie jest naszą najlepszą przyjaciółką, ale osobą, która też rozkręca swój biznes i się znamy, bo się na przykład poznałyśmy na Latającym Kręgu) “jak mogę Ci pomóc?” może zdziałać cuda.
- Korzenie. Nikt z nas nie narodził się jak Wenus z morskiej piany, nie wyskoczyliśmy też jak Atena z głowy Zeusa – to kim jesteśmy i co potrafimy zawdzięczamy ludziom, którzy nas uczyli, inspirowali i kształtowali – nauczycielom, inspiratorom, mentorom, warto im podziękować, ale też swoje korzenie eksponować i pisać o tym, kto miał na nas wpływ.
- Uwaga i informacja zwrotna. Czasem uważne pochylenie się na czymś, co robi, pisze, tworzy ktoś z Twojego kręgu jest cenniejsze niż lajki polecajki – zatrzymanie się w pędzie. Przeczytanie czyjegoś postu, namysł. Odpowiedź, która nie jest leniwa, ani zdyszana.
- Lajkowanie z automatu. Mam tak, że pewne inicjatywy kocham domyślnie i postanowiłam jakiś czas temu, że będę np. lajkowała WSZYSTKIE posty Jurka Owsiaka, niezależnie od treści, bo mój jeden głupi lajk ma wpływ na algorytm, a ja chcę, żeby WOŚP rosła w siłę i była widoczna i co z tego, że jest. Ja chcę mieć wkład.
- Jeśli ktoś Cię fajnie obsłużył, dawaj napiwki.
- W Uberze jest taka opcja, żeby zostawić kierowcy komplement. Ja daję je zawsze – o ile ktoś nie był kompletnym, skończonym, gburem. Klikam najczęściej w “doskonała obsługa”. Co mi szkodzi?
- Zauważyłam, że prosta wymiana zdań z kloszardem, taka przy której nie czuję protekcjonalnego współczucia, lęku, ani wyższości potrafi być zaskakująco serdeczna. Ci ludzie nie mają nic do stracenia, ani zyskania i potrafią być bezinteresownie mili.
- Jak ktoś fajnie wygląda, powiedz to, nawet jeśli to obca osoba. To wymaga odrobiny odwagi i pogodzenia się z faktem, że wywołamy mniejsze lub większe speszenie. Ale prawda jest też taka, że zrobimy komuś dzień i nic nas to nie kosztuje. Jak ktoś dobrał kolory i wygląda jak milion dolarów to uwierz mi, zrobił to po to, żeby być zauważonym. No to niech ma.
- Noś ze sobą pisak i tu i ówdzie zostawiaj miłosne znaki. Mi z moim synkiem zdarzają się akty mikrowandalizmu, polegające na tym, że dorysowujemy w różnych miejscach publicznych serduszka.
- Jak widzisz staruszkę sprzedającą na ulicy kwiaty lub rzodkiewkę z ogródka, to zawsze kup te cholerne kwiaty i rzodkiewkę, nawet jak ich pilnie nie potrzebujesz w danym momencie.
Listę można rzecz jasna udostępniać i uzupełniać. Pamiętaj – czująca istoto, masz władzę! Nie nad wszystkim, bo chociażby Twoje jelita robią sobie co chcą, bez udziału Twojej woli, ale jakąś tam władzę masz!
Dziękuję za Twój komentarz i miło, że wpadłaś do Kapelusza.
Dziękuję Ci za ten post. Na Dzień Życzliwości – bo akurat dzisiaj czytam i tak wogóle – na codzień:) Zazwyczaj zadaję dzieciakom w szkole takie zadanie: powiedz “życzę miłego dnia\wieczoru” pani kasjerce w supermarkecie, (panu na stacji benzynowej, pani w recepcji u lekarza etc.) i zobacz, co się stanie? Sama praktykuję to notorycznie. Nawet najbardziej ponura osoba spogląda zdziwiona i uśmiecha się…
Szczęśliwe dzieciaki, że mają taką sympatyczną nauczycielkę. Pięknie ich wyposażasz na dalsze lata.
Dziękuję.
Miło mi, że wpadłaś. Zawsze jesteś dla mnie inspiracją. 🙂
Dziękuję za Lawendowy Kapelusz! Czytam i odnajduję się w wielu wpisach! Przyjemnie tu się pije kawę i podjada wirtualny tort orzechowy 🙂