Dlaczego nie jadłam banana

Niezjedzony banan

Jeden niezjedzony banan przywołał, jak magdalenka Prousta, wiele wspomnień i skojarzeń. Jak mały kamyk pociągnął lawinę wspomnień. Nie tylko jeden banan, ale cała ich plantacja. Podczas wakacji przeczytałam w przewodniku, że Teneryfa postawiła na uprawę bananów. Oprócz turystyki stanowią podstawowe źródło utrzymania mieszkańców. I faktycznie, wszędzie gdzie się da można zobaczyć, jak na żużlowej glebie rozpościerają się plantacje bananów. W hotelowej restauracji też piętrzył się stos miejscowych owoców, bo jabłka to chyba były jednak sprowadzane. Niestety jabłka były tak efektowne jak niesmaczne przynajmniej dla kogoś, kto zjada jabłka z własnej jabłoni. Wzięłam zielonkawego banana, ale nie mogłam jakoś zdecydować się na jego zjedzenie. Może to przesyt kuchnią all inclusive, może upał. To były zapewne przyczyny dlaczego na bananowej wyspie nie jadłam banana, chociaż tym razem było ich pod dostatkiem.

Banan po raz pierwszy

I właśnie ten niezjedzony banan w krainie bananowców przywołał wspomnienie pierwszego w życiu banana. Aż trudno w to uwierzyć, ale dopiero jako dorosła spróbowałam pierwszy raz tego owocu. Było to w końcu lat sześćdziesiątych w Gdańsku na Długim Targu. Pamiętam nawet jaką miałam sukienkę tamtego dnia. Mój mąż zdziwił się, że ja się dziwię na widok takich owoców. W moim miasteczku były one niewidziane, dlatego nie jadłam wcześniej banana. Owszem, wiedziałam, że takie owoce istnieją. Nawet je widziałam! Na obrazku w przedwojennej książce kucharskiej. W tamtych czasach książka z takimi ilustracjami była trochę jak obecnie science fiction. Przecież nawet pomarańcze dzieci dostawały tylko na gwiazdkę. Ananasy, banany i inne smakołyki – znane były wyłącznie z ilustracji chyba, że ktoś miał w rodzinie osobę, która z racji zawodu  bywała zagranicą. Kiedy już w latach siedemdziesiątych można było kupić banany, ich cena była zaporowa w stosunku do jabłek 9:45.

Bananowa młodzież i bananowe spódnice

Tymczasem moja młodość upłynęła w czasach kiedy mówiło się o bananowej młodzieży. Dzisiaj już nie pamiętam czy ta młodzież miała wysoko partyjnych rodziców, czy cinkciarzy i badylarzy. (Czyli według dzisiejszych norm językowych właścicieli kantorów i przedsiębiorców.) Podobno młodzi ludzie ubierali się w zagraniczne ciuchy (zgroza, zwłaszcza , gdy teraz prawie wszyscy nosimy coś Made in China) i nie pracowali tylko bawili się!!! Przynajmniej takie wieści dochodziły ze stolicy. Z kolei inne negatywne określenie wiązało się geografią i gospodarką. W prasie pisano o bananowych republikach – było coś w tej nazwie lekceważącego. Natomiast bananowe spódnice, które w późniejszym okresie nosiły dziewczyny, sprawiły, że banan stał się bardziej oswojonym owocem.

Bananowe doświadczenia znajomych

Zapytałam krajanki z małego miasteczka, kiedy one jadły pierwszego banana. Najwcześniej, bo w latach sześćdziesiątych, jadła Justyna, ponieważ miała pływającego wujka. Jedna Bogusia spróbowała banana, ale go wypluła, ponieważ w smaku i konsystencji przypominała jej mydło. Druga Bogusia dała gryza swojej koleżance Asi w liceum w latach osiemdziesiątych. Ewa zjadła pierwszego banana dopiero na studiach. Zupełnie inne odpowiedzi dostałam od internetowych znajomych nauczycieli z różnych zakątków świata. W Meksyku jedzą plasterki bananów w zupie ryżowej lub robią koktajle. W Syrii są stosunkowo drogie, a w Słowenii raczej tanie. Na Ukrainie jedzą banany rzadziej niż w Brazylii, gdzie robi się z nich ciasta, ciasteczka, dżemy, no  prawie wszystko. Mogłam się spodziewać, że w krajach, gdzie uprawia się banany, są one jedzone jak u nas ziemniaki. To, czego nie wiedziałam, to jak przyrządzić potrawę z kwiatu banana – mochar ghanto. Ten bengalski przepis podesłała mi Kakoli z Kalkuty.

Nie rzucaj bananami

Mam jeszcze jedno, pozornie absurdalne, skojarzenie z bananami. W czasie kursu dla nauczycieli w Exeter przeczytałam zabawny artykuł. Native speaker, czyli Anglik, doradzał nauczycielom uczącym języka angielskiego jako języka obcego, jak wprowadzać słownictwo wulgarne. (Kiedyś napisałabym nieparlamentarne, ale to było kiedyś.)  Pierwsze pytanie brzmiało czy powinno się uczyć takiego słownictwa? A drugie pytanie, jak to zrobić szczególnie , gdy nauczyciel, nauczycielka nie używa takich słów. Otóż autor tego artykułu opowiedział, że wypisał na tablicy kilkanaście zdań tak zwanych mocnych, które normalnie zawierałyby słowa niecenzuralne. Jednak on tych słów nie napisał, natomiast zamiast nich użył angielskiego słowa „banana”, czyli polski „banan”,  jako zamiennika. Jego dorośli uczniowie (ponieważ zajęcia te przeprowadził tylko z dorosłymi) mieli domyśleć się jakiego słowa użyliby w rodzimym języku i  sami wyszukać w słowniku odpowiednie słowo angielskie. Od tego czasu dla mnie zdanie „rzucać bananami” nie jest jednoznaczne.  I tak niewinny banan może nieść całkiem dosadną treść.

Dlaczego nie jadłam banana ostatnio

Dlaczego banany były niejadalne

Wiemy doskonale jak łatwo można pośliznąć się na skórce od banana. Jednak nie tylko skórka może doprowadzić do sytuacji, którą Anglicy nazywają „go banana”, to znaczy wściec się. Moja przyjaciółka, która też odwiedziła kiedyś Wyspy Kanaryjskie, napisała mi, że: „Będąc na spacerze koło jakiegoś hotelu zobaczyliśmy fajną tabliczkę, która stała pod drzewami bananowców. Była to trupia czaszka przekreślona czerwonymi kreskami, a na dole napis nie zrywać-pryskane chemicznie! Napis był po polsku. Potem dowiedzieliśmy się od naszej przewodniczki, że Polacy zrywali sobie banany z drzewa do jedzenia, więc ktoś wpadł na pomysł z tabliczką. Wstyd!!!”  Trudno w takiej sytuacji mieć banana na twarzy. 🙂

Podarujesz mi banana?

Przed laty nie jadłam banana, bo tego owocu nie było w normalnych sklepach w Polsce. Niedawno nie jadłam banana, ponieważ było ich zbyt dużo. Natomiast jestem ciekawa czy

  •       Ty pamiętasz swojego pierwszego banana?
  •       A może masz ulubioną potrawę z bananami?
  •       Lub zabawną przygodę?
  •       O ewentualnym przykrym doświadczeniu nie wspomniałam, prawda?

Twój komentarz będzie mile widziany tutaj. 🙂