Manolates  i kubek Pitagorasa

Manolates to wysoko w górach maleńka wioska artystów z fantastycznym widokiem na winnice, gaje oliwne, morze a nawet wyspy w Azji Mniejszej. Była ona celem czwartego dnia projektu “Travel-like-locals”. W Krainie czarów Kucharka Księżnej nie dość, że pieprzyła – dosłownie – to jeszcze rzucała rondlami , fajerkami, półmiskami. Zupełnie inaczej było w kuchni AAARestaurant, ale i tam leniwe  objadanie skończyło się i czas było wyruszyć dalej. Na szczęście na skrzyżowaniu nie musieliśmy pytać żadnego podejrzanego kota którędy iść, ponieważ drogowskaz wskazywał – Manolates 4km; raptem 13 km od Karlovasi.    W tej świetnie zachowanej wiosce mieszka raptem niewiele ponad stu mieszkańców, za to żyją w domach chyba pierwszych założycieli. I tam po raz pierwszy usłyszałam określenie „kubek Pitagorasa”.

Manolates  i kubek Pitagorasa
Magiczne miejsce do pracy

Grecka atmosfera jak u Zorby

Zaczarowała mnie grecka atmosfera. O samej wiosce można poczytać w Internecie, a mnie zapadła w pamięć jedna pracownia. Strome, brukowane uliczki, wystawy pamiątek, tawerny, szkoła wielkości mojej klasy, kościółek, muzeum i domy urokliwe, ale nagryzione zębem czasu. Kwiaty i turyści dodają uroku. Niezawodny Giorgos miał także tutaj swoich znajomych, a jednym z nich był twórca ceramiki i właściciel kota imieniem Zygmunt Freud! Ten lokalny Zorba zapraszał do obejrzenia swojej maleńkiej pracowni. Po kilku dniach pobytu na Samos przyzwyczaiłam się już do pięknych widoków, ale ten przebił wszystkie, zwłaszcza, gdy uświadomiłam sobie, że widzi go codziennie. Nieduże pokrzywione okno z poklejonymi szybami wychodziło na tajemniczy wąwóz. Że było tam widać także  jakąś zardzewiałą beczkę, to nie miało znaczenia. W Manolates prawie nic nie jest proste – nawet do biednego domu  prowadzą marmurowe schody, bo tylko taki materiał jest pod ręką. I ta atmosfera specyficznego podejścia do czasu.

Manolates  i kubek Pitagorasa
Kubek sprawdzający powściągliwość

Ile trwa kwadrans w Manolates?

Podreptaliśmy za Giorgosem do kolejnych pracowni i galerii. A było co filmować ! Starałam się to robić w miarę szybko, aby nie opóźniać tej artystycznej części wyprawy.  Tylko co filmować najpierw? Rośliny czy rękodzieło, ulice i domy czy ludzi? W kolejnej pracowni ceramicznej demonstrują na czym polega fenomen kubka Pitagorasa. Wiem, że to komercyjny produkt dla turystów, ale bardziej oryginalnej pamiątki z Samos nie znajdę. Po zaliczeniu wszystkich lokalnych atrakcji, wracamy do Zorby. Nie ma go, a w zamian wisi kartka „Wracam za 15 minut”. Tyle tylko, że wyszedł razem z nami i to nie było kwadrans temu. Zwiedziliśmy całą wioskę zatrzymując się tu i tam, a więc zeszła nam chyba godzina. Mogliśmy poczekać  kolejny kwadrans, ale doświadczony Giorgos poradził wziąć towar i zostawić pieniądze. Tym sposobem nabyłam lazurowy kubek a Zygmunt Freud miał pilnować pozostawionych pieniędzy. Czas było pożegnać Manolates, bo czekała na nas kolejna malownicza wioska Kokkarii.