Nie suknia zdobi człowieka. Czyżby?
Sukienka – masz? Chodzisz? Nie myślę o sukniach na wielką galę, ale o zwykłych, takich na co dzień. I nie do kuchni, a do pracy. Coraz rzadziej można spotkać pracującą kobietę w sukience. Dla mnie zwykła sukienka oznacza swobodę. Co więcej, dobra sukienka zapewnia dobre samopoczucie, chociaż doskonale rozumiem kobiety, które wolą spodnie. (Sama mam kilka par spodni, ale nie lubię w nich chodzić.) Sporym problemem jest wybór tej kiecki – w sklepach wisi mnóstwo, ale która będzie najodpowiedniejsza, szczególnie jeśli chodzi o imprezę. Niby mówi się – Nie suknia zdobi człowieka– ale z drugiej strony – Jak cię widzą, tak cię piszą. A tak naprawdę to sama suknia też ma coś do powiedzenia, ponieważ czasami potrafi robić niezłe triki. Przekonałam się o tym podczas wakacyjnej wyprawy do Wrocławia. Na zwiedzanie miasta prognoza pogody sugerowała założenie luźnej lnianej sukienki. Tymczasem rodzinna ważna impreza wymagała czegoś bardziej oficjalnego.
Suknia – ładna czy też nieszczególnie?
Na prestiżową imprezę kupiłam odpowiednio drogą (jak dla mnie) suknię. Niestety, nie przewidziałam pogody i w ostatniej chwili musiałam kupić inną, jedyną, która w danym momencie pasowała na mnie. Nie byłam zbyt szczęśliwa, bo mimo modnego wówczas wzoru nieszczególnie była odpowiednia na tę imprezę. Założyłam ją, ale na zdjęciach nie podobała mi się. Potraktowałam ją później nieco po macoszemu. Za to lniana suknia, którą kupiłam ostatnio, wydała mi się bliska ideału. Znana firma, dobra jakość a kostiumik kupiony kilka lat temu przyciągnął sporo komplementów. Niestety na moim zdjęciu wygląda raczej smętnie, tymczasem wcześniejsza suknia w grochy na zdjęciu wyszła rewelacyjnie. Piszę tak, kierując się komplementami, które suknia zebrała na Facebooku. I ten fakt mnie zaskoczył. Suknia się nie zmieniła, ja się nie zmieniłam, ale dwa różne zdjęcia zostały zupełnie inaczej odebrane.
A jakie są Twoje perypetie z sukienką?
Może nie suknia zdobi ale jak Cię widzą, tak Cię piszą! Kiedy byłam 25 kg młodsza, bardzo lubiłam chodzić w sukienkach. Miałam kilka tzw.ołówkowych. Za każdym razem gdy wyjeżdżaliśmy na wczasy zabierałam je ze sobą. Nie żebym miała się chwalić, ale wyglądałam wtedy dobrze w nich i widziałam też minę mojego M, jak się uśmiechał patrząc na mnie. Czułam się w nich świetnie, taka kobieca. Do tego buty, dodatki, fryzura. Teraz gdy się postarzałam, sukienki zaległy w szafie. Ale mam je wszystkie. Może kiedyś jeszcze je ubiorę? Do chodzenia w domu mam trzy “służbowe” sukienki. Jedna jest już prawie dziurawa, ale bardzo ją lubię bo się w niej nie pocę, jest przewiewna. Miałam już ją w tym roku wyrzucić, ale jakoś nie mogę się z nią rozstać.
Twoja sukienka mnie urzekła! Zawsze marzyła mi się taka sukienka, taka w stylu pin up. Nie dość, że kolor piękny to jeszcze te grochy! Tak właściwie to powinnyśmy jak najczęściej nosić sukienki! Spodnie może nosić każdy, ale sukienki tylko my kobiety!
Eee tam, Dorotko, zaraz “gdy się podstarzałam”. Tak naprawdę to my, kobiety, decydujemy ile mamy lat. I chyba najważniejsze jest, żeby siebie akceptować. Nie zwracać uwagi na cyferki przy pozycji: wiek, tylko na to, jak się czujemy. Mam koleżankę, która marzy o tym, aby przytyć chociaż kilka kilogramów. Albo taką młodą, która już jest zmęczona życiem. Co do sukienek, to najlepiej, aby były i ładne, i wygodne. Nie dziwię się, że trzymasz ulubioną sukienkę, chociaż jest już zniszczona. Też taką miałam, ale w końcu zdecydowałam się na rozstanie. Bolało. Chyba tylko druga kobieta w podobnej sytuacji to zrozumie. Jedyne lekarstwo – kupić sobie jeszcze lepszą! 🙂
Elżbieto, pamiętasz, że mamy raptem kilka sekund, aby zrobić dobre pierwsze wrażenie na kimś. Nie znamy sie osobiście tylko przez internet, i właśnie tam po raz pierwszy Cię zobaczyłam. Miałaś suknię w podobne grochy. Moja pierwsza myśl? – To musi być fajna osoba. No niby nie suknia (szata) zdobi człowieka, ale pierwsze pozytywne wrażenie sprawdziło się. 🙂
Och, jak lubię sukienki! Niby rzeczywiście nie suknia zdobi człowieka, ale spróbuj tylko założyć jakąś “pokutną szatę” – nawet piękne wnętrze Cię nie uratuje!
Ta w grochy na zdjęciu jest niezwykle, że się tak wyrażę “widowiskowa” 🙂 . Pięknie się prezentuje i oczywiście Ty również. Ale jak piszesz, z sukienkami, czy innymi częściami garderoby tak jest – co innego na zdjęciu, co innego w rzeczywistości. Często te piękne są niewygodne i trudno czuć się w nich komfortowo, chociaż wygląda się w nich “dostojnie” i są stosowne na daną okazję. Mnie kiedyś po długich penetrowaniach w sklepach udało się wreszcie kupić stosowną sukienkę na uroczystość szkolną. Jakież było moje zdumienie, gdy na tej uroczystości ujrzałam osobę w takiej samej sukience. Jednak na mnie wyglądała zupełnie inaczej – inna figura, kolor włosów, dodatki. Może to spowodowało, że na szczęście nikt nie zwrócił uwagi, że nasze sukienki były identyczne 🙂
Zapomniała, że podpisywałam się Elżbieta 🙂