Restauracja Antonakak na Samos

Antonakak restauracja z boskim widokiem

Antonakak na Samos

Antonakak to najwyżej położona restauracja we wsi Kosmadei na Samos. Krótka przejażdżka jeepem po zaliczeniu wąwozu i jaskini Kakoperato zakończyła się przed świetną restauracją, która nas oczarowała. Czyżbyśmy trafili na miejscowy Olimp? Faktycznie perspektywa ukazywała jakby Samos w pigułce : i  najbliższe czerwone dachy, na które można byłoby skoczyć, i otaczające góry,  a w końcu lazurowe morze zlewające się z niebem.  W dodatku sam taras osłonięty naturalnym dachem winogron oznajmiał – śródziemnomorze. Stoliki nakryte papierowymi serwetami z mapą Samos były dodatkową atrakcją, szczególnie dla Holendrów, którzy znaleźli tam informację w swoim języku. (Skoro nie było polskiego, to może rodacy jeszcze nie docierają tu licznie?) Wiadomo, że na przygotowanie posiłku musieliśmy poczekać. Nikt się nie śpieszył, a przykład dawała rodzina i znajomi właścicieli, którzy spokojnie rozmawiali przy sąsiednim stoliku. Jednak w odróżnieniu od typowej restauracji z białymi obrusami, w Antonakak było mnóstwo do obejrzenia i sfotografowania/sfilmowania.

Antonakak na Samos

I smacznie, i pięknie

I smacznie, i pięknie – to najkrótsza recenzja restauracji Antonakak. Czasami mam wrażenie, że w Polsce wpadamy w zachwyt nad innymi krajami albo przeciwnie, tylko – polskie jest najlepsze. I wiadomo , że uwielbiamy narzekać. Oczywiście, że urzekła mnie restauracja, które wyróżniała się pomysłowością wystroju. A nie były to dizajnerskie ozdoby tylko miejscowe artefakty odkryte nie przez archeologów, ale właścicieli Antonakak. I zapewne o każdym przedmiocie opowiedzieliby ciekawą historię.(Jak pewien kustosz z Cieszyna o naparstku.) Rozbawiły mnie doniczki – jedne zapewne kupione, inne z odzysku, jeśli można tak powiedzieć o starych puszkach. I o dziwo, absolutnie tu pasowały i nadawały ciepłego charakteru tarasowi. Nie zdążyłam wszystkiego sfotografować, kiedy pojawiło się danie główne – pieczone mięsa, poprzedzone oczywiście sałatką grecką. Danie było smaczne, a w zachwyt wprawił mnie deser – rodzynki w sosie – chyba winogronowym. Znamy rodzynki doskonale, natomiast takiego sosu jeszcze nie jadłam. A może to była ta mityczna ambrozja? Polecam restaurację Antonakak na Samos.

Antonakak na Samos