Pitagorio to port, tunel, jaskinia i święta

Pitagorio to port, tunel, jaskinia i święta

Pitagorio/Pythagorion – to dawna stolica Samos i prawdopodobne miejsce urodzenia Pitagorasa, dlatego  od pomnika filozofa i matematyka zaczęliśmy kolejny dzień. Wcześniej przejechaliśmy całą wyspę z północy na południe. Sądząc po głównej ulicy, kilkunastotysięczne  miasteczko nastawione jest na turystów.  W porcie, którego początki sięgają starożytności, na falochronach z VI w p.n.e., mieszkańcy postawili pomnik najbardziej znanemu obywatelowi  wyspy. Ze względu na słońce, świecące pod niekorzystnym kątem o tej porze dnia, zdjęcie nie do końca oddaje pomysłowość rzeźby. W dodatku zbliżała się burza, dlatego bezpieczniej było schować się w jednej z wielu nadbrzeżnych knajpek. Wygodne siedzenia, lody, kawa wino, piwo, desery, lunche i widok na morze i jachty, może nie zachwyciłoby mieszkańców nadmorskich miast, ale tych z głębi lądu, to i owszem. Przy okazji naszą uwagę zwróciły koty przed jedną z łodzi, które cierpliwie czekały na swoja kolejkę aż rybak rzuci im smakowitą rybkę. Kot to nie święta krowa, ale jest szanowany.

Pitagorio to port, tunel, jaskinia i święta

Tunel Eupalinosa

Tunel Eupalinosa był celem zwiedzanie tego dnia. Czym ten w końcu nie najdłuższy tunel wyróżnia się spośród innych, że okrzyknięto go arcydziełem helleńskiej sztuki inżynieryjnej? Ano  wydrążyli go ludzie  przeszło dwa i pół tysiąca lat temu! Dodatkową trudnością było rozpoczęcie jednoczesnych prac z dwóch stron góry. Tyran Polikrates ( obawiał się go Pitagoras) kazał zbudować kilometrowy akwedukt, który dostarczał wodę wprost z górskiego źródła. O szczegółach technicznych poczytajcie  w Wikipedii. Dostaliśmy  kaski, a informacje musieliśmy  poczytać na elektronicznej tablicy – nie ma innego przewodnika. Należało chodzić po specjalnych kratach, raz dla widoku, bo tylko tak można zobaczyć głębię tunelu, a dwa dla bezpieczeństwa, ponieważ pobocze kratownicy to dno tunelu pokryte kamieniami. Trudno było nie podziwiać pracy setek ludzi, którzy bez wentylacji i przy lampkach oliwnych dłubali ten akwedukt i spotkali się w środku góry pomimo trudności.

 

Jaskinia i święta

Klasztor i jaskinia Pangia Spiliani to kolejny przystanek w mieście Pitagorasa. Przy okazji reklamowany jako wspaniały punkt widokowy. Z monasterem  mieliśmy pecha, ponieważ był zamknięty, bez podania powodu, czego dowiedzieliśmy się od czekających tam ludzi. Nasza święta cierpliwość wyczerpała się i  zeszliśmy do jaskini Marii Dziewicy, która już w starożytności służyła za miejsce kultu, bądź schronienie – także w czasach najnowszych. W jaskini mógł nauczać Pitagors, a teraz znajduje się cudowna ikona Panagia Kaliarmenissa (the good traveler). Skradziona, sama po latach wróciła w kawałkach. Niestety morski klimat fatalnie wpłynął na jej stan i musieliśmy wierzyć, że to święta prawda. Za to cudowny olej był jak najbardziej prawdziwy. Podobno wystarczy trzy razy zrobić znak krzyża, a można zostać świętym. Danuta to imię wymyślone przez Sienkiewicza, a święta tego imienia jeszcze nie istnieje. Grzechem byłoby nie skorzystać z takiej okazji.  Może nie jest jeszcze za późno?

Pitagorio to port, tunel, jaskinia i święta

Uczta jak w święta

Święta w Polsce to prawdziwa uczta. Tymczasem nie dość, że byliśmy na wakacjach w magicznym miejscu  jakim jest Samos, to jeszcze jedzenie sprawiało dodatkową frajdę. Śniadania były skromne w wyborze, za to było wszystko, co lubiliśmy. Natomiast  lunch jedliśmy w fantastycznych  tawernach i zawsze smacznie.  Po drodze  ciągle zdarzały się jakieś lodziarnie i kawiarnie. A ostatnim posiłkiem była kolacja w „Dionizosie”, gdzie mieliśmy stałą część dań , a resztę dobieraliśmy według fantazji. Dodatkową atrakcją była atmosfera, zupełnie inna niż w luksusowej restauracji. Podczas długich rozmów zawsze można  dowiedzieć się czegoś ciekawego. Rano zwiedzaliśmy port Pitagorio, tunel i jaskinię, a wieczorem Giorgos dodatkowo wyjaśniał nam jak została zbudowana. Albo zwracał uwagę na murowane krzesło wybitnego greckiego poety, które na pamiątkę postawili na nabrzeżu mieszkańcy Karlovassi. Tylko z tego miejsca doprowadzony pod strażą mógł oglądać zachód słońca.  I tak zakończył się dzień naznaczony przez port, tunel,  jaskinia i święta.