Szneka – symboliczne ciastko Działdowa

Legendarna działdowska szneka

Legendarna działdowska szneka została przeze mnie zapomniana. Nigdy jednak nie wiadomo, który kamyczek spowoduje lawinę, a które danie na świątecznym stole wywoła falę wspomnień. Tym razem kształt jednego ciastka przywołał obraz działdowskiej szneki. Podczas świąt często wraca się pamięcią do lat dziecinnych, a w moim przypadku spędzonych w Działdowie, małym miasteczku na pograniczu mazursko-mazowieckim. W rezultacie  nostalgicznych wspomnień  napisałam post i zmieściłam na lokalnym fanpage’u.

Ze świętami kojarzy się stół zastawiony słodkościami. Ciasta i ciasteczka bywają różne, a ich wybór zależy od rodzinnej tradycji. Szneka do tej polskiej tradycji nie należy. Tymczasem chodzi za mną legendarna działdowska SZNEKA, która dla mnie stała się symbolem miasta. Pamiętam ją doskonale z piekarni przy ulicy Jagiełły. Kosztowała chyba 1,35zł. Takich, jak w Działdowie, nie spotkałam potem nigdzie. Nie mówiąc już, że moja prośba o sznekę w sklepie na południu Polski  spotkała się ze zdziwieniem. Musiałam nauczyć się mówić: drożdżówka. Przed napisaniem tego postu  sprawdziłam w Internecie wyraz SZNEKA. Owszem, istnieje, najczęściej jako szneka poznańska. I faktycznie przypomina typową drożdżówkę  w kształcie  „ślimaka”. Ciastko, która pamiętam z dzieciństwa, to były jakby dwa przemienne ślimaki.  Podczas ostatnich świąt na naszym stole pojawiło się ciastko szafranowe ze Szwecji i ono najbardziej kształtem przypomina mi działdowski przysmak.

W rezultacie tych wspomnień zaczął kiełkować pomysł czy owa szneka nie może być słodkim symbolem Działdowa tak jak toruńskie pierniki czy krakowskie obwarzanki. Zapytałam też działdowian, co  tym sądzą oraz  czy nadal w Działdowie można kupić smaczne szneki.  Tekst zamieściłam na  Facebook’u „Działdowo moje  miasto i okolice”. Nie spodziewałam się wielkiego odzewu, bo to tylko skromne ciasto, które zapewne poszło w zapomnienie. Tymczasem dobre jedzenie zawsze budzi jakiś odzew. Tym bardziej, że samo słowo SZNEKA  pobudza nie tylko  kubki smakowe, ale i sentymentalne wspomnienia.

SZNEKA  potrzebuje promocji

Pierwszy post o działdowskiej sznece wywołał reakcję łańcuchową. Kilka osób odpowiedziało pozytywnie. Wstępnie ustaliliśmy, że owe ciastko jest w sprzedaży do dzisiaj, chociaż nie mam na to dowodu w postaci zdjęcia. Jeśli piszę o działdowskiej  sznece, to musi ona być podwójnym ślimakiem (Nie wiem, jak inaczej opisać tę zapamiętaną z dzieciństwa.)  Zaproponowałam, aby uczynić ze szneki symbol miasta Działdowa. O ile każdy łatwo przywoła smak ulubionego ciastka, o tyle  działanie promujące owo ciastko wymaga nieco więcej energii. Na tym etapie potrzebne jest wsparcie profesjonalistów. W tym konkretnym przypadku myślę o osobach: fotografikach, wizualnych narratorach, inicjatorach konwersacji i administratorze. Potrzebujemy :

  • efektownych zdjęć (na przykład: Krzysztof Ch., Elżbieta K.)
  • ciekawych opisów czy memów (Krystyna O.).
  • legendy – po pani Elżbiecie Zakrzewskiej można spodziewać się opowiadania, nowelki, powiastki -ilustrowanej przez artystów  jak powyżej.
  • pani Adrianie zostawiam dotarcie do Burmistrza i Szanownej Rady Miejskiej z paterą pełną sznek i ukrytym zadaniem promowania działdowskiej szneki.

Nie zapominam o mieszkańcach, którzy mogą przyczynić się do popularyzacji i wnieść swój osobisty wkład wspomnieniowy. Na przykład czy pani Łucja z Uzdowa też piecze szneki? Oczywiście jest tu także pole dla współczesnych działdowskich cukierników, o czym wspomniała pani Anna K., podsuwając link do „Ptysia”. Szkoła  w Malinowie z klasą gastronomiczną była także wymieniana. Nie było natomiast mowy o działdowianach na obczyźnie, którzy rozmarzyli się niczym tytułowy Latarnik, na samo wspomnienie smaku szneki. Tymczasem ich wkład może być niezastąpiony.

SZNEKA  a magdalenka

I owo wspomnienie smaku jest moim argumentem, który może przeważyć szalę czy warto zajmować się szneką. Moje zdjęcie do tego postu jest przemyślane. Kto lubi literaturę, ten wie. Dla mniej lubiących, informacja: jedno z klasycznych dzieł literatury francuskiej zawiera opis słynnej magdalenki. Opis na pół tomu! (No może nie samej magdalenki, ile wspomnień, które to ciastko wywołało.)  Spytajcie panią Elżbietę, a ona potwierdzi, że ciastko w literaturze istnieje. Jednak inteligentni Francuzi zdają sobie sprawę, że niewielu jest odważnych, którzy ruszą „W poszukiwanie straconego czasu” i dlatego wymyślili „Mikołajka”. Co wspólnego ma literacki Mikołajek z działdowską szneką? Niby nic. Popatrzcie jednak na zdjęcie uważnie. Kolejna książka „Mikołajka”, tym razem z przepisami kulinarnymi dla dzieciaków. I co? Magdalenka króluje! Więc jeśli nie literatura dla koneserów, to i ta popularna – dla dzieci i dorosłych!  A i tu, i tam – ukryta reklama francuskiego ciastka. Skoro mogą Francuzi, to dlaczego nie działdowianie?

Drugi post o  działdowskiej sznece nie zakończył tematu. Pani Elżbieta Zakrzewska jest nie tylko byłą bibliotekarką, ale i znawczynią historii miasteczka Działdowo. Obecnie bardziej znana jako autorka powieści, których akcja rozgrywa się właśnie w miasteczku: „Moja Młyńska”, „Obrazki działdowskie” i najnowszej – „ZAGADKA SPRZED LAT  powieść z Działdowem w tle”. Spełniła także obietnicę stworzenia legendy o działdowskiej sznece.   Czy legenda przyjmie się, to zależy od mieszkańców. W pierwszej części wspomniałam, jak praktyczni Anglicy stworzyli miejsce warte rzekomo upamiętnienia. W drugiej części  historyjki o sznece przywołałam przykład równie praktycznych Francuzów. Czy nam się to uda zobaczymy za sto, dwieście lat lub poczytamy w olsztyńskim kwartalniku.