Tajemnice Adeli S. i jej tłumaczenia
Są „książki” z któremi niepodobna się rozstać! Jak melodie, których nigdy nie mamy dość, powtarzalibyśmy je jeszcze i jeszcze, głosili wszystkim i wszędzie.” Ada Silbi
„Tajemnice XX wieku” to telewizyjny program historyczny dziennikarza Bogusława Wołoszańskiego. Po latach wydaje się, że opowiedział już o wszystkich tajemnicach. Podobno zapytany kiedy ma zamiar zakończyć swoje poszukiwania, odpowiedział, że nigdy, ponieważ wciąż otwierają się nowe archiwa. Będzie więc możliwość rozwiązania przynajmniej niektórych zagadek. I właśnie dlatego „Tajemnice” Wołoszańskiego skojarzyły mi się z Alicją z Krainy Czarów, a dokładnie z tłumaczeniem tej książki na język polski. Kiedy jako dziewczynka przeczytam Alicję Antoniego Marianowicza, nie znalazłam wiele informacji na temat autora, nie wspominając o tłumaczu. Podobnie było z kolejnym wydaniem z 1972 roku Macieja Słomczyńskiego. Dopiero od Roberta Stillera (z dwujęzycznego wydania z 1990 roku) dowiedziałam się więcej. Jednakże najbardziej utkwiło mi zdanie na temat pierwszej tłumaczki niejakiej Adeli S. „Nic nie wiem o najwcześniejszej wersji Adeli S. Wydana w 1910 roku znikła doszczętnie i ślad jej istnienia pozostał tylko w bibliografii.” Zabrzmiało intrygująco. Jak książka i jej tłumaczka mogą zniknąć?
W poszukiwaniu źródeł
Bezużyteczny, zdaniem Stillera, przekład nie był mi do niczego potrzebny, a jednak stał się swego rodzaju wyzwaniem. Rozpoczęłam poszukiwania na miarę możliwości internetowych we wczesnych latach dziewięćdziesiątych. Wyszukiwałam wszelkie wzmianki o Alicji: wysyłałam emaile, zwykłe listy lub telefonowałam. Odpowiedzi były różne lub ich brak, chociaż wiedziałam , że na uniwersyteckich wydziałach filologii angielskiej wykorzystywane są fragmenty Alicji . Ciekawą rozmowę telefoniczną odbyłam z profesorem Waksmundem, ale też nie wiedział, gdzie szukać pierwszej Alicji. A z redakcji czasopisma dla dzieci Guliwer odpowiedziała Barbara Tylicka , natomiast z Polonistyki (1995) Bożena Gorska. Dzięki uprzejmości mojej znajomej Małgosi Grali dowiedziałam się, że w Bibliotece Uniwersyteckiej UAM w Poznaniu znajduje się carrolliański biały kruk. To najstarsze wydanie „W Zwierciadlanym Domu” autoryzowany przekład Janiny Zawisza-Krasuckiej z 1936 roku. Tymczasem Stiller napisał o nim: „nie tylko jeszcze gorsze od Marii Morawskiej, lecz tak rzadkie, że nie posiada go żadna ze znanych mi bibliotek publicznych.”
Tłumaczenia Alicji – gdzie ich szukać?
Tajemnice Adeli S. nie przestały mnie kusić. Jeżeli doświadczony tłumacz i językoznawca nie znalazł, to jak miała to znaleźć nauczycielka na końcu Polski? Skoro jedna wizyta w Poznaniu okazała się zaowocowała odkryciem pierwszego polskiego wydania TLG, to może odnajdę także enigmatyczną Adelę. Osobiście próbowałam zrobić to w Krakowie, dlatego wybrałam się do Biblioteki Jagiellońskiej, aby przejrzeć zawartość katalogu. Znalazłam „PRZEWODNIK BIBLIOGRAFICZNY; MIESIĘCZNIK DLA WYDAWCÓW, KSIĘGARZY, ANTYK WARZY, JAKO TEŻ CZYTAJĄCYCH I KUPUJĄCYCH KSIĄŻKI” ROK XXXIII STYCZEŃ – 1910- GRUDZIEŃ ; KRAKÓW. W DRUKARNI UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO POD ZARZĄDEM JOZEFA FILIPOWSKIEGO. Wpis na stronie 34:
Karrol Ludwik Przygody Alinki w krainie cudów. Z 90-go angielskiego wydania spolszczyła Adela S. Z 38 obrazkami. Warszawa, wydawnictwo M. Arcta, druk.? 1910, 8, str.118+8, kop.60.(karton). Moja biblioteczka.
Była też fiszka biblioteczna pierwszego wydania z 1927 roku „ Ali w krainie czarów” – wolny przekład z ang. Marji Morawskiej z pieczątką: BRAK.
Apel w Wyborczej
Na tamtym etapie poszukiwań korzystałam z Internetu poprzez płatną usługę telefoniczną. Wikipedia była wówczas niewielką pomocą, ponieważ samo hasło Alicja … zawierało kilka błędów. Skorzystałam także z Katalogu zbiorów MAK Biblioteki Narodowej w Warszawie, ale bez rezultatu w sprawie rozwikłania tajemnicy Adeli S. Kiedy moim hobby zainteresowały się dziennikarki, miałam nadzieję, że może w ten sposób otrzymam jakąś wskazówkę, gdzie szukać Adeli S. i jej Alinki. W roku 2002 Wrocław starał się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury i dziennikarze szukali informacji o znanych osobach, które kiedyś tam bywały. Akurat przeczytałam w przywiezionym z Londynu Dzienniku Dodgsona o jego wizycie w tym mieście. Był to wówczas fakt nieznany mieszkańcom Wrocławia , dlatego pani Beata Maciejewska, dziennikarka wrocławskiego wydania Wyborczej poprosiła mnie o przetłumaczenie tego opisu. Zrewanżowałam się jej prośbą umieszczenie informacji o moim pragnieniu o odnalezieniu pierwszego tłumaczenia Alicji i Adeli S. Niestety, bez rezultatu.
Możeby zwinąć wianek ze stokroci
Tajemnice Adeli S. pozostały nierozwiązane i już myślałam, że jej Alinka został utracona bezpowrotnie. Nie miałam tyle wiary, a właściwie doświadczenia, co Wołoszański – na temat otwierania archiwów i nowych dokumentów. Tymczasem nie trzeba było archiwów tylko należało znaleźć odpowiednią bibliotekę , a tą okazała się Biblioteka Raczyńskich w Poznaniu. Dr Ewa Rajewska odnalazła egzemplarz właśnie w tamtejszych zbiorach. Obecnie można przeczytać „Przygody Alinki w Krainie Cudów”, z którymi zapoznały się polskie dzieci w 1910 roku, ale o tym przekonałam się znacznie później. Nie jest moim celem oceniać umiejętności translatorskie tłumaczki. Dla mnie najważniejszy jest fakt, że mimo ogromnych zniszczeń, jakie przeżył nasz kraj w obu wojnach, zachował się jednak egzemplarz książki, która jest wszechobecna w kulturze. Mogą mnie razić stokrocie, skoro jednak podobają mi się śląskie gyńsipympki, to biorę pod uwagę język, jakim ponad sto lat temu posługiwano się. (Do dzisiaj lubię pisać datę, używając cyfr rzymskich jako symboli miesięcy.)
Czy Monika Adamczyk-Garbowska rozwiązała tajemnice Adeli S.?
Alinka w spolszczeniu Adeli S. okazała się nadal istniejąca książką, ale sama tłumaczka wciąż pozostała tajemnicza, dopóki nie dostałam wiadomości o artykule w czasopiśmie Teksty Drugie Numer 4/ 2019 . Monika Adamczyk-Garbowska Adela S(ilberstein)?- Zagadkowa tożsamość autorki pierwszego polskiego przekładu Alice’s Adventures in Wonderland Lewisa Carrolla . Według znanej tłumaczki wariant nazwiska „Adela S.” może oznaczać, że spolszczenia dokonała Adela Silberstein. Było to dla mnie zaskakujące odkrycie, dlatego starałam się zakupić dostęp do artykułu w bibliotece online: Central and Eastern European Online Library , jednak bezskutecznie. Mogłam tylko na własną rękę dalej szukać informacji o tajemniczej Adeli. W Wikipedii występuje w powiązaniu ze swoim rodzeństwem – braćmi : Ludwikiem – polskim i amerykańskim fizykiem, wykładowcą uniwersyteckim, autorem podręcznika o teorii względności w języku angielskim, i Henrykiem – dr chemii oraz siostrą Rozalią Nusbaum – przyrodnikiem. Dzisiaj, w maju 2021, nie wiem jeszcze, co odkryła dr Monika Adamczyk –Garbowska.
Tłumaczenia ważne dla kobiet początku dwudziestego wieku
Z informacji dostępnych w Internecie wiadomo , że Adela Silberstein urodziła się co prawa w Warszawie (?), ale ustalenie roku już jest bardziej problematyczne. Może najbardziej prawdopodobna jest data 1870, jako, że ta widnieje na dokumencie wydanym przez Uniwersytet w Zurichu. Trudniej jest krytykować warsztat translatorski, jeśli weźmie się pod uwagę wykształcenie kobiet. Polki otrzymały prawo do studiowania dopiero w roku 1894 na wydziale farmacji Uniwersytetu Jagiellońskiego, a w 1987 na wydziale filozoficznym, ale tylko jako Austriaczki. Dlatego Adela Silberstein studiowała w Zurychu, gdzie obroniła dysertację doktorską z filozofii. Jako Ada Werner-Siberstein była autorką „Wstępu do estetyki nowoczesnej” oraz współpracowała z czasopismami kobiecymi. Jednocześnie z pracą naukową prowadziła działalność translatorską. Jako Ada Silbi przetłumaczyła trzy książki szwedzkiej nauczycielki, prekursorki reformy pedagogicznej i działaczki ruchu kobiecego Ellen Key – Cykl szkiców: „Kobieta”, „Indywidualność” i „Potrzeby życia”.
„Kim ja właściwie jestem ?”
W tamtym okresie to kobiety tłumaczki odgrywały ważną rolę. Przybliżały mianowicie literaturę feministyczną, pomagając w ten sposób budować sieci komunikacyjne w służbie postępowych programów politycznych .[Aleksandra Cichomska] Może to nas obecnie dziwić, ale na początku dziewiętnastego wieku pozycja tłumaczki wcale nie była prestiżowa. Spotykały się z niechęcią krytyków literackich i dlatego czasami wolały ukryć swoje nazwisko lub odpowiednio je zmienić. Praca translatorska kobiet była także znacznie niżej opłacana. Dodatkowo ludzie nauki, niezależnie od płci, nie zawsze chcieli, aby ich nazwisko było łączone z pracą translatorską lub pracą uboczną. Przykład chociażby samego Charlesa Dodgsona – matematyka i logika. Swoje prace naukowe wydawał pod własnym nazwiskiem, ale baśnie dla dzieci już pod pseudonimem. Maciej Słomczyński z kolei tłumaczył dzieła Szekspira, Joyce’a i Alicję !, ale kryminały publikował jako Joe Alex. Zrośnięci z naszym PESELEM nie zdajemy chyba sobie sprawy, jak łatwo można było kiedyś ukryć swoją tożsamość.
Hatteria, nie mogę u Ciebie “Po trzeciej stronie kartki…” zostawiać komentarzy, więc piszę tutaj. Świetnie, że ukazała się także “Alicja” po kaszubsku, chociaż nie znam tego języka. “Nie ma placu” – rozczuliło mnie, bo to akurat zrozumiałam. “Alicja” z kaszubskimi ilustracjami byłaby cudowna i rozchwytywana nie tylko w Polsce, ale i na świecie.
O Kaszubskim tłumaczeniu jeszcze nie słyszałam. Dzięki Hatteria za informację.
Fascynujący tekst – z pewnością muszę w końcu pochylić się nad całym tekstem wersji Adeli S. Tyle tajemnic i wartych zbadania spraw – dobrze, że są ludzie, którzy postanowili się nimi zająć. Jako wielka fanka tej powieści nie mogę sobie wyobrazić, ile byśmy stracili, gdyby być może nie tak wcześnie pojawił się pierwszy polski przekład. W końcu to już ponad 100 lat historii Alicji w Polsce!
Tymczasem w skali języków i gwar regionalnych – właśnie napisałam o swoim najnowszym odkryciu, pierwszym kaszubskim tłumaczeniu. https://w-krainie-czarow-i-slow.blogspot.com/2021/06/kaszubska-alicja.html
Ciekawe, czy doczekamy się też “Through the Looking-Glass” po kaszubsku?
“W kolekcji książek przedwojennych znajdują się dawne elementarze, powieści historyczne, moralistyczne powiastki oraz pierwsze polskie wydania dzisiejszej klasyki literatury dla dzieci. Wśród nich szczególne miejsce zajmuje pierwsze polskie tłumaczenie arcydzieła Lewisa Carolla. Przygody Alinki w krainie cudów Ludwika Karolla w tłumaczeniu Adeli S. z 1911 r. przez lata uważane były za zaginione. W 2001roku odnalazła w księgozbiorze Biblioteki Raczyńskich je dr hab. prof. UAM Ewa Rajewska, wówczas studentka filologii polskiej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza.
– Jako seminarzystka prof. Edwarda Balcerzana i studentka specjalności wydawniczej wiedziałam, jak ważna jest skrupulatna kwerenda – opowiada dr hab. Ewa Rajewska. – Wiosną 2001 roku zbierałam materiały do mojej pracy magisterskiej o Alice’s Adventures in Wonderland Lewisa Carrolla i jej polskich przekładach. Szukałam ich we wszystkich bibliotekach, które były mi wtedy dostępne, nie tylko poznańskich. Wpis o Alince znalazłam w katalogu kartkowym, a samą książkę w filii na Fabianowie.
Przygody Alinki w krainie cudów przechowywane w Archiwum Dziecięcym Biblioteki Raczyńskich to do dziś dnia jedyny biblioteczny egzemplarz, o którym wiadomo.”
Źródło: http://www.bracz.edu.pl/event/archiwum-dzieciece-w-bibliotece-raczynskich/ aktualne: 14.06.2021