KawaForYou – porażka czy sukces?
Jeżeli nic nie zrobię, nic się nie zmieni. – Nathaniel Brandon
KawaForYou ma niezwykłe właściwości. Kiedyś była porażką, teraz jest sukcesem. Mydlana kawa się nie zmieniła, warunki też wydają się podobne, natomiast zmieniła się decyzja, co zrobić z niejadalną (dokładniej – nie do wypicia) kawą. Przed laty życie zamarło z powodu stanu wojennego. Obecnie rozpędzony świat zatrzymał się w miejscu z powodu jednego małego wirusa. Obie sytuacje wyglądają dramatycznie – czy w takim razie można znaleźć jakieś pozytywy? Jak się okazało w obu sytuacjach ziarenko kawy miało inspirującą moc. W 1981 roku z dalekiej Panamy do Polski podróżowała paczka kawy. Byłby to wspaniały prezent, gdyby nie dwa drobiazgi. Kawie towarzyszyło mydełko For You, a podróż trwała sześć miesięcy. Totalna porażka – kawa nie nadawała się do picia. I to w kraju, gdzie kawa była na kartki! Dziesięć dekagramów na miesiąc.
Każdy człowiek ma swoją opowieść.
A sukces – gdzie go odnaleźć w mydlanej kawie? Kilogramowa paczka nadawała się do wyrzucenia, Powód do rozpaczy dla wielbicielki kawy. Zdesperowana zostawiłam tylko mały słoiczek ziarenek do dekoracji. Natomiast kilka lat później właśnie ta kawa stała się natchnieniem do zrobienia małej książeczki – ”Bajka o ziarenku kawy”, jako świątecznego prezentu. Po latach właścicielka tego prezentu, który traktowała jako skarb z dzieciństwa, namówiła mnie, żeby o tym napisać w Kapeluszu. Z kolei Joanna Malinowska-Parzydło twierdzi, że „Każdy człowiek ma swoją opowieść. Każda opowieść ma swojego mistrza.” Zgadzam się i dlatego napisałam post „Starsza pani zmienia zawód – pisarka”. Moją intencją było zostawić po sobie jakiś ślad. Czasami kobiety twierdzą – Co ja takiego zrobiłam? Tylko żyłam. To co powiedziałaby kawa, która nadawała się tylko do wyrzucenia? A jednak stała się bohaterką swoich czasów choćby w maleńkim gronie rodzinnym. Nawet więcej, książeczka została pokazana publicznie i to nie tylko w Kapeluszu.
#Siedzę w domu aktywnie
Dzisiaj kawy mamy pod dostatkiem. Pijemy, delektując się nią lub nie zwracając nawet uwagi na kolejne filiżanki. Za to los zgotował nam obecnie dramatyczne doświadczenie – pandemię corona wirusa. Pomijam prawdziwe tragedie, szczególnie starszych osób, ponieważ to zbyt poważny temat. Za to znakomita większość zdrowych ludzi cierpi z powodu zamknięcia w domu. Dla niektórych jest to totalna porażka. A może warto rozejrzeć się dookoła, zobaczyć, co robią inni i samej spróbować? Tak właśnie sobie pomyślałam, gdy trafiłam na interesujący post na Facebooku. Pewno umknąłby mojej uwadze, gdyby nie dwie wspierające mnie osoby. Jedna namówiła mnie do napisania postu jak kawa For You stała się bohaterem bajeczki. Druga podesłała mi link Warszawa Senioralna z dopiskiem – Zajrzyj tam, może Cię zainteresuje? W pierwszej chwili pomyślałam, że to jednak nie dla mnie. Dopiero gdy zobaczyłam akcję #Siedzę w domu aktywnie, postanowiłam – Co mi szkodzi spróbować? Będzie sukces czy porażka?
KawaForYou w stolicy
Niezależnie od sytuacji, w jakiej znaleźliśmy się, musimy znaleźć sposób jak spędzić ten czas. Warszawa Senioralna na Facebooku prowadzi akcję #Siedzę w domu aktywnie”. Historyjka o ziarenku kawy aż się prosiła, aby ją zaprezentować. KawaForYou niekoniecznie zasługiwała na promocję (porażka), ale zrobienie małej książeczki z rodzinną historią już tak (sukces). Materiał do stworzenia podobnej książeczki jest w każdym domu – to kartka, długopis i jakieś rodzinne wydarzenie – opisane, narysowane – w zależności od umiejętności autorki. Nie ma znaczenia czy potrafimy rysować lub pięknie pisać – liczyć się będzie sama historia. Dzięki dwóm dziewczynom z mojego najbliższego otoczenia, które mnie zachęciły, zaprezentowałam swój pomysł zupełnie obcym osobom. Senioralna przyjęła, opublikowała na Facebooku a nawet w miesięczniku Pokolenia. Dlatego uważam, że odpowiedź na pytanie: KawaForYou – porażka czy sukces – może być tylko jedna.
A jaki jest Twój wybór, gdy przydarza Ci się coś, co wydaje się początkowo katastrofą?
Ciekawe czy Dorotka kupiła już ten rababrbar.
Sernik z rabarbarem – może być:)
Nie mogę doczekać się na kruche z rabarbarem i jałowcem.
To czekam na przepis serniczka z rababrbarem!
W piątek na rynku widziałam już szczaw. Ale te pęczki były malutkie, więc na garnek zupy potrzeba by takich pęczków z 5 sztuk! Każdy po 3 zł! Droga by wyszła ta zupa. 🙁 A rabarbar z tego co widziałam ma być w od jutra w jednym z marketów i to w dobrej cenie. Chyba pojadę i kupię pęczek kilogramowy. Czujecie zapach serniczka z rabarbarem??? A może pierś indyka w sosie rabarbarowym??? 🙂 🙂 🙂 Kurczak pieczony z rabarbarem??? 🙂 Wspólne pieczenie czy gotowanie mówisz? Czemu nie!!! 🙂 Jestem za! 🙂
Wygląda na to, że szykuje nam się challenge – czelendż. To która zaczyna?
Jeśli można głosować, to ja poproszę indyka w tym sosie rabarbarowym. I sernik na deser. Z rabarbarem. Tylko trzymaj mydło z daleka od niego 😉
To jest idealne na dzisiejszy dzień. Zaczął się właśnie “katastrofą”, ale opanowaliśmy sytuację i skończyło się na śmiechu do łez – czegoś czego od dawna chyba było nam trzeba i co nas “oczyściło z wielomiesięcznego kurzu”. Ulżyło:). Jest zdecydowanie lepiej.
Iza, u nas do oczyszczenia atmosfery przydałby się porządny deszcz, na szczęście to w ogrodzie.
Zgadzam się! Deszcz jest bardzo potrzebny! I to taki silny ale ciepły. Taki po którym zrobi się zielono, kolorowo i pachnąco. Żeby pojawił się szczaw na zupę i rabarbar na ciasto. Wtedy cała sytuacja panująca będzie wyglądała inaczej. Jestem zmęczona tą kwarantanną. Boję się, że dobry psychiatra mi nie pomoże za chwilę. Na szczęście nie jestem w domu sama, ale czuję i widzę co się ze mną dzieje. I powiem, że mój stan nie podoba mi się. Staram się bardzo, walczę sama z sobą ale to co się dzieje zabija mnie powoli. Niedobrze, niedobrze… czekam na szczaw i rabarbar! 🙂
Dorotko, a czy rabarbar nie pojawia się w maju? Wiem, że pandemia jest dla nas szokiem, ale z drugiej strony to czas na zastanowienie się nad naszym życiem. No i pogoda jest piękna (pomijając brak deszczu). Masz szczęście, że nie jesteś w domu sama; w dodatku masz ogród. A pomyśl o ludziach, którzy mieszkają w jednopokojowym mieszkaniu. I nie mogą nigdzie wyjść! Chyba musimy umówić się na wspólne pieczenie lub gotowanie przez internet. Może być zabawnie. 🙂 Ja dzisiaj upiekłam placek drożdżowy z bananowo-śliwkowym dżemem. Przynajmniej po cieście rozpoznaję, który to dzień tygodnia.
Życzę ulewnego deszczu. W ogrodzie 🙂
Elżbieto, nie ukrywam, że nawet taki drobiazg odnotowałam jako sukces. I po prostu cieszyłam się, że Pani, która zaakceptowała na stronie Senioralnej moją propozycję spędzenia czasu w domu, zajrzała również tutaj, do Kapelusza i stwierdziła, że jej się podoba.
Gratuluję publikacji 🙂 To bardzo cenne umieć zobaczyć, “że szklanka jest do połowy pełna”. Cieszmy się więc z naszych małych sukcesów, sprawiajmy sobie radość małymi rzeczami, docenimy to co mamy. Słuszne jest stwierdzenie, że nawet “porażkę można przekuć w sukces”. Zależy to tylko od naszego nastawienia i odbierania rzeczywistości. Teraz, gdy mamy więcej czasu, bo nie możemy udzielać się w wielu aktywnościach, spróbujmy zobaczyć w tej sytuacji korzyści dla siebie. Mamy czas, którego brakowało nam kiedyś na inne przedsięwzięcia. Wróćmy więc do nich. Może okażą się dziedzinami, w których odniesiemy sukces, nie koniecznie spektakularny, ale taki mały sukces, tylko dla siebie.