Starsza pani zmienia zawód – pisarka

Znowu czytasz cudzą książkę? Znów kryminał/ romans/ życiorys, a w nim wiele akcji do przewidzenia. A może czas zostać pisarką  i napisać własną powieść? Boisz się, że to zbyt trudne? Albo, że Twoje życie jest nieciekawe? Jestem pewna, że znajdzie się przynajmniej jeden czytelnik, który będzie Ci bardzo wdzięczny za Twoją opowieść. A odpowiedź na pytanie – czy Twoje życie jest ciekawe – nie ma znaczenia. Jeśli nie wiesz, od czego zacząć swoją historię, pomyśl o najbliższych. Twoja praprababcia  urodziła się w zaborze: ruskim, pruskim czy austriackim. Babcia miała już szansę urodzić się w odrodzonej Rzeczpospolitej;  Ty prawdopodobnie urodziłaś się w PRL-u,  Twoje dzieci  już w III Rzeczpospolitej, a wnuczki? Czyżby w Unii Europejskiej? Być może żadna z Was nie opuściła rodzinnej wioski czy miasteczka. A może przeciwnie  – urodziłyście  się w różnych  miejscowościach ? Gdybyś tylko napisała trzy zdania o każdej z tych kobiet, powstałby prawie cały pierwszy rozdział.

Trening czyni mistrzynię

Dobrze ci mówić – powiesz -ale co mam pisać, jeśli nie jestem specjalistką w jakiejś dziedzinie? Przecież nikt nie wymaga od nas, abyśmy pisały od razu  jak noblistki. Można zacząć od prostych zdań. Jako była nauczycielka często spotykałam się ze stwierdzeniem – Nie wiem, co pisać.  To przypomina mi  uczennicę Joannę, która  miała problemy i  z gramatyką, i  z pisaniem listów i opowiadań typowych w nauce języka. Po powtórzeniu kolejnego czasu gramatycznego poprosiłam ją, aby prowadziła dziennik i zapisywała codzienne czynności  przez tydzień. Pierwszego tygodnia napisała tak, jak się spodziewałam, podobnie było w następnym. Joanna nabrała pewności siebie w opisywaniu tygodnia, a jednocześnie stało się to nudne i dla niej , i dla mnie jako czytelniczki. Aby uatrakcyjnić pisanie,  zachęciłam ją do  wprowadzania   nowych  konstrukcji. Raz było to wyrażenie angielskie „zamierzać”, innym razem zdanie warunkowe –  Co byś zrobiła , gdybyś. … W ten sposób utrwalała gramatykę, rozwijała słownictwo i wyobraźnię, a jednocześnie czuła się jak pisarka.

Opowieści naszych poprzedniczek

Pisarka i jej najlepszy czytelnik
Najlepszy czytelnik

Niedawno przeczytałam książkę o perypetiach młodej dziewczyny z dawnych Kresów, która przeżyła wywózkę do Kazachstanu i zdobywając wykształcenie, zdołała przyjechać do Polski. Później sprowadziła swoich rodziców.  Dla przeciętnego czytelnika książka „Cała radość życia Na Wołyniu, w Kazachstanie , w Polsce” Franceski Michalskiej to tylko opis tragicznych przeżyć autorki; z kolei dla naukowców to niezwykle ważny dokument życia setek tysięcy Polaków skazanych na zagładę. Mało kto miał tyle sił, możliwości i umiejętności, aby opisać ten koszmar. Dzięki między innymi tej książce trudno zapomnieć o tamtych ludziach.

Dzisiaj żałuję, że moja Mama nie opisała swoich losów. Oczywiście opowiadała nam – jej dzieciom, jednak zbyt dużo uleciało z pamięci. Wiele moich koleżanek jest w podobnej sytuacji. Często mają do siebie żal, że nie zapisały opowieści swoich matek czy babek. Może więc teraz jest czas, aby zacząć. I nie warto zastanawiać się, jak wydać przyszłą książkę. Przecież aby ją wydać, musisz ją  najpierw napisać . A nawet gdyby  miała pozostać w rękopisie, to  dzięki temu może będzie cenniejsza dla Twoich potomkiń. Dla mnie osobiście  rękopis mego Dziadka   jest bezcenny. O Dziadku Edwardzie może każdy przeczytać w pszczelarskiej Wikipedii i taka wersja brzmi  bardzo współcześnie.  Jednak co innego jest patrzeć na ekran komputera, a co innego dotykać stron zeszytu, który On zapełnił swoim pismem i opowieściami.

Pisanie to dobra gimnastyka ręki i pamięci

Cenny egzemplarz
Cenny egzemplarz

Podobno do utrzymania dobrej formy  w kolejnych latach życia lat można wykorzystywać ręczne pisanie. Ma to wzmacniać naszą koncentrację.  Czemu nie spróbować, skoro to nic nie kosztuje? Natomiast pisanie na komputerze daje nam wiele możliwości udostępniania naszych treści. Pozwala także doskonalić umiejętności informatyczne. Pamiętam, że  moja przygoda z komputerem zaczęła się od pisania książki w 1994roku. Co prawda nie ja byłam autorką; przepisywałam tylko rękopis mojego Ojca Kazimierza  w programie Word. Ojciec pisał ręcznie fachowe artykuły i dawał potem do przepisywania na maszynie, aby móc wysłać do redakcji . Pomyślałam, że książkę lepiej zapisać w  komputerze, ponieważ dyskietka  zajmuje mniej miejsca, można łatwo zrobić korektę i jest wygodna do przesłania.   Początkowo nie bardzo wierzyłam, że książka „Osiemdziesiąt lat wśród pszczół”, którą napisał w wieku 92 lat (!) , odniesie sukces. Myliłam się, a potwierdziły to sympatyczne listy od czytelników.  Nawet dzisiaj, kiedy Ojciec dawno nie żyje, dostaję zapytania o możliwość nabycia książki.

Swoje własne doświadczenia zaczęłam od fotoksiążek, ale o tym napiszę w  następnym poście.