Lutowe spotkania z Alicją

  •          Klipy Erutan
  •          Wild Beaty Tribe i czarne dziury
  •          Poszukiwania ResPolony i Tomasza Misiaka
  •          Artykuł o Perypetiach
  •          Zakup Obławatury
  •          Snark
  •          Ankieta: Dominik Jasiński

Od kropek KakuLutowe spotkania z Alicją to niejako kolejny rozdział jej przygód pod ziemią. Alicja zrobiła krok i z pola „literatura” przeskoczyła na pole, które należałoby  nazwać „sieć”. Ikoniczna postać rezolutnej dziewczynki zwiedziła już podziemie, po drugiej stronie lustra przeszła po szachownicy, by w końcu trafić do sieci. I to nie byle jakiej, bo ogólnoświatowej. „Just the place for me!” – zdaje się mówić Alicja. I nie trzeba „To seek it with thimbles, to seek it with care; To pursue it with forks and hope;”. O ile nadzieja się przydaje w poszukiwaniach Alicji, to troska jest potrzebna, bo czasami widełki są niezbędne, aby wrócić do rzeczywistości  po przeczytaniu różnych bzdur. Co prawda, podobno to naparstek służył do tego celu. To stukaniem naparstkiem w głowę budzono dzieci na podwieczorek i było to przykre doświadczenie dzieciństwa. (Przynajmniej Robert Stiller tak twierdzi.) Lutowe spotkania rozciągały się od hiperprzestrzenni Kaku do kropek Kusama.

Erutan: Tarty Królowej Kier i Jabberwocky

Jakkolwiek zagmatwanie to wygląda, spotkania z Alicją w lutym zaczęły się w stylu baśniowym, jak na prawdziwą baśń przystało. Muzyka Erutan, angielskiej piosenkarki i kompozytorki,  wyjątkowo pasuje do Alicji. Jest całkiem prawdopodobne, że w murach Christ Church College brzmiały kiedyś dźwięki celtyckiej muzyki. Prywatny ogród, w którym Erutan nagrała clip TARTS, mógł być ogrodem prawdziwej Królowej Kier. Tajemniczy JABBERWOCKY pozostaje nadal tajemniczy w clipie pod tym samym tytułem. Erutan nie tylko skomponowała muzykę do obu tekstów z dzieła Carrolla, ale również samodzielnie uszyła swoje stroje. W opisie zwraca uwagę suknia królowej, której wykonanie zajęło piosenkarce kilka miesięcy, zwłaszcza naszywanie perełek. Z kolei znaleziony w magazynie japoński wzór zainspirował Erutan do  stworzenia pracochłonnych sukienek, w których wystąpiła w Jabberwocky. Kiedy chciałam zacytować słynny wierszyk o Królowej Kier i jej tartach, żadne polskie tłumaczenie nie znalazło mojego uznania. Już ten dziecięcy wierszyk pokazuje skalę trudności  z jakimi borykają się tłumacze.

The Queen of Hearts, she made some tarts,

All on a summer Day:

The Knave of Hearts, he stole those tarts,

And took them quite away!

Kot Schrödingera 

Spotkanie z Alicją u MisiakaJedno z tłumaczeń Alicji przypomina mi słynnego kota Schrodingera – niby jest a go nie ma. Przynajmniej nie ma go do dnia dzisiejszego w Wikipedii pod hasłem „Polscy tłumacze Alicji”. Między Elżbietą Tabakowską a Grzegorzem Wasowskim brakuje mi Tomasza Misiaka. Dlaczego akurat to miejsce? Podczas przeszukiwania sieci, natrafiałam tu i ówdzie na nazwisko  Tomasz Misiak, który miał przetłumaczyć obie Alicje.  Zaintrygowana nieznaną mi pozycją, zaczęłam szukać najpierw Wydawnictwa, a później księgarni, która by oferowała ten egzemplarz. Książkę w końcu kupiłam, ale nie rozwiała ona moich wątpliwości.  Zamierzałam napisać email na podany adres wydawnictwa Edukacyjnego RES POLONA Sp. z o.o.  Zrezygnowałam, gdy po kilku godzinach przeglądania sieci, dotarłam do wiadomości, że Wydawnictwo ogłosiło upadłość w 2013 roku. I prawdopodobnie przyjęto ten rok  jako czas wydania, ponieważ w książce nie ma żadnej informacji na ten temat. Tomasz Misiak na Facebooku jak na razie nie odpowiedział mi na zapytanie.

Lutowe spotkanie  w czarnej dziurze

Kolejne lutowe spotkanie z Alicją nastąpiło w czarnej dziurze. Dokładnie to na YouTube zobaczyłam prowokujący obrazek. „Przygody Alicji w czarnej dziurze” z charakterystycznymi postaciami Białego Królika i Gąsienicy  zachęcały do oglądnięcia galaktycznego przewodnika po innych wymiarach. Autorka Wild Beauty Tribe mówi o  drugim dnie niezwykłej bajki. Według niej wystarczy zejść na same dno króliczej norki, aby „zanurzyć się w najbardziej paradoksalnej i zagmatwanej, a jednocześnie niepodważalnej teorii naszego wszechświata – teorii względności”. Jeśli przy lekturze Alicji, będziemy odwoływali się do brytyjskiego okultysty Aleister Crowley , to wkrótce sami stwierdzimy, że książka jest przesycona magią i okultyzmem. Możemy także wspólnie z autorką filmu prześledzić odmienne stany świadomości, aby w końcu dojść  do wniosku, że Alicja jest książką o fizyce kwantowej.  Królicza nora, do której wpada Alicja to tak naprawdę czarna dziura w kosmosie. Kto jest ciekawy sześciu możliwych „żywieniowych scenariuszy czarnych dziur”, może oglądnąć ten filmik.

Zarządzamy rzeczywistością Transerfing

Drugi film Wild Beauty Tribe to „Alicja po drugiej stronie lustra. Czyli transerfing po lustrzanej antymaterii.” Autorka wykazuje, że książka Lewisa Carrolla zawiera wiele analogii do transerfingu, o którym wiedzę przekazał Vadim Zeland,   były rosyjski fizyk kwantowy i informatyk, a obecnie pisarz. Transerfing to technika zarządzania rzeczywistością. W swoim dziele „Forum snów. Transerfing tom7” Zeland wykorzystuje motywy z Alicji. „”Alicja w Krainie Czarów” Carrolla to super książka. Ładnie ryje mózg. U jakiegoś pisarza, zdaje się Ray Bradbury, pojawiła się myśl, że jest to książka dla czwartego wymiaru czy o czwartym wymiarze …. rzeczy, które wydają nam się  niezrozumiałe i głupie na naszym świecie, w innym wymiarze są całkiem racjonalne i jasne. Może tak właśnie myślą niektórzy chorzy psychicznie”. Przykład Alicji wychodzącej z lustrzanego domu  to lot duszy w przestrzeni wariantów. Wygląda na to, że lutowe spotkania z Alicją „ładnie zryły mi mózg”. Dlatego zarządziłam przeniesienie się do hiperprzestrzenni.

Lutowe kropki i superstruny

Do HiperstrunLutowe kropki są autorstwa Yayoi Kusoma. Ta niezwykła japońska artystka zakropkowała nie tylko Louis Vuitton,  francuski luksusowy dom mody, ale i wystawy  oraz ulice w Anglii. Weszła także do Krainy Czarów, stąd książka z jej ilustracjami w mojej kolekcji. Natomiast lutowe superstruny znajdują się  książce „Hiperprzestrzeń. Naukowa podróż przez wszechświaty równoległe, pętle czasowe i dziesiąty wymiar.” (Zobacz cytaty: Alicja w Literaturze ) Napisał ją  profesor Michio Kaku,  Amerykanin pochodzenia japońskiego, który jest fizykiem,  popularyzatorem nauki i futurologiem.  Interesuje się szczególnie grawitacją i elektromagnetyzmem. A stąd już niedaleko do Krainy Czarów jako jednego ze światów poza przestrzenią i czasem.  Według Kaku,  Lewis Carroll – matematyk  wykorzystał  Cięcie Riemanna znane z matematyki, aby przy pomocy lustra połączyć Anglię z Krainą Czarów.  Co więcej, zwrócił też uwagę na Kwantową Herezję: Symetrię w fizyce, zastosowanie której zobaczył w nonsensownym poemacie Lewisa Carrolla „The Hunting of the Snark”. Nie pozostało mi nic innego jak kupić kolejną wersję Snarka.

Z trocinami obsmażaj, gdy będziesz go żarł z kimś:

By ukisić, tasiemca włóż metr i

Garść dojrzałej szarańczy; pekluj w kleju stolarskim:

Tylko dbaj, by nie popsuć symetrii.*

Niebezpieczne spotkania z…

Jasiński ObławanturaJeżeli ktoś uważa, że Alicja to dziwna książka, to Polowanie na Snarka, będzie poza możliwością przeczytania.  Snark może okazać się Boojumem. Jest także niebezpieczny dla tłumaczy. Do tej pory przełożyli go: Stanisław Barańczak, Robert Stiller, spółka Wojciech Mann i Grzegorz Wasowski oraz wyłącznie Grzegorz Wasowski. Posiadam tłumaczenie z przypisami Stillera z 2004r. Wyzwaniem okazało się zdobycie niewiernego przekładu Wasowskiego. Przekopałam cały Internet , ale „Obławantury przez Wążarłacza i Łowybryki wokół Żreka” z 2012 r. jak nie było, tak nie było. Napisałam nawet do Wydawnictwa Wasowscy. Odpowiedź była szybka, ale negatywna. Już myślałam, że powtórzy się historia bezowocnych poszukiwań  Adeli S. i jej „Alinki”. Ostatecznie uratował mnie krakowski antykwariat. ”Obławantura …” zjawiła się na moim biurku  i mogłam napisać  o … No właśnie o czym? Carroll użył nazwy Snark, a Barańczak zachował oryginalną nazwę. Stiller natomiast przemianował go na Żmirłacza, a Mann/Wasowski na Żreka.  W kolejnym tłumaczeniu wystąpił pod nazwą Wążarłacza.

Dominik Jasiński

Lutowe spotkania z Alicją nie zakończył kosztowny zakup książki do kolekcji. Musiałam jeszcze zrobić ankietę. Znajoma z Internetu zaproponowała mi napisanie recenzji o czternastym polskim tłumaczeniu. Pomyślałam, że  wypadałoby także dołączyć kilka słów o ilustracjach. Carrollowski oryginał ilustrował Henry Holiday. „Żmirłacza” Stillera oprócz Holidaya, ilustrował także polski artysta Janusz Stanny. Wersję Grzegorza Wasowskiego  ubarwił Dominik Jasiński. Problem w tym, że nie jestem krytykiem sztuki tylko zwykłą czytelniczką. I ta myśl zainspirowała mnie, aby zapytać inne zwykłe czytelniczki, dlaczego ilustracje Dominika Jasińskiego podobają się bądź nie podobają. Dołączyłam także krótkie  (tu: najkrótsze) streszczenie poematu. [ Dziesięcioosobowa załoga wyruszyła na poszukiwanie Snarka, który może okazać się niebezpiecznym Boojumem. Ten, kto go zobaczy, znika.]  Otrzymałam ponad dwadzieścia odpowiedzi, a opinie okazały się  podzielone. W końcu wychowaliśmy się na Szancerze.  Natomiast znajoma plastyczka zauważyła, że ilustracje swoją stylistyką nawiązują do tradycyjnej grafiki japońskiej i secesji.

Lutowe spotkania pokazały, jak łatwo Alicja przeskoczyła z literatury do sieci. To tylko jedno dzieło literackie, a okazało się, że nie wychodząc z domu, zajmowałam się: sztuką, w tym ilustracjami, obrazami i piosenkami; matematyką i fizyką, translatoryką, korespondencją, zakupami, a także kabałą i transerfingiem.

*Lewis Carroll: Wyprawa na żmirłacza, Wydawnictwo Morskie, Gdańsk  1982, przekład Roberta Stillera