Tajemnicze zdjęcie – Czy wiesz kto to?
Tajemnicze zdjęcie leży przed tobą
Czy potrafisz opowiedzieć jego historię – czy znasz sfotografowane osoby, czy wiesz gdzie i kiedy było zrobione? Zdarza się, że w rodzinnych albumach mamy zdjęcia, o których nic ni potrafimy powiedzieć. Jednocześnie obecnie z jednej strony jesteśmy zalewani setkami cyfrowych zdjęć, a drugiej strony papierowe zdjęcia blakną i jeszcze trochę a znikną zupełnie. Tymczasem stare zdjęcia mogą być bezcennym źródłem informacji a nawet dokumentem. Szczególnie ludzie , którzy cenią rodzinę i jej historię, genealogię doceniają takie stare fotografie. Przypadkowo z angielskiego czasopisma „Practical Family History” dowiedziałam się, że specjaliści potrafią stwierdzić przybliżony wiek zdjęcia. Na podstawie kroju kołnierzyka czy klamerki u pasa potrafią określić kiedy zdjęcie mogło być zrobione. Umundurowanie i sposób usadzenia osób przed kamerą też było dla nich cenną wskazówką. To ci specjaliści sprawiają, że tajemnicze zdjęcie zdradza swoje sekrety.
Czy wiesz kto to?
Kilka małych zdarzeń związanych ze zdjęciami złożyło się w mojej wyobraźni na album „Tajemnicze zdjęcie”.
- Ktoś ogląda album i pyta: „Kim są te kobiety?” „Nie wiesz? To przecież twoja babcia i prababcia!” – Smutek
- Jedna znajoma przesyła zdjęcie z komentarzem: „Nie wiem kim jest kobieta z dzieckiem stojąca obok mego ojca.” Na co druga odpowiada: „Jak to? Przecież to moja mama i brat! Nigdy wcześniej nie widziałam tego zdjęcia.” – Radość
- Publikuję zdjęcie z mojego albumu, z podpisem – wycieczka do Poznania- i pytam: „Kim są ludzie z pracowniczej wycieczki mojej mamy?” Dostaję odpowiedź: „ To ojciec mojego męża. Może pani przysłać to zdjęcie?” – Zdziwienie
- Bardzo stare zdjęcie – może ma 100 lat a dostałam je przypadkowo. Grupa Polaków na Sachalinie stoi przed kościołem, który sami zbudowali. Czy na to zdjęcie nikt nie czekał? – Refleksja
Póki jeszcze pamiętam
Temat dotyczący zdjęć pojawił się, gdy z kolejnej rodzinnej wyprawy przywiozłam ponad 400 zdjęć, a szykował się następny event. W dodatku, chcąc uporządkować bieżące zdjęcia, trafiłam na landszafcik (słodki obrazek) parku, tylko nie pamiętałam, gdzie je zrobiłam w Szwecji czy w Anglii. Dopiero wówczas dotarła do mnie rada Dominika Juszczyka, aby odpowiednio katalogować cyfrowe zdjęcia, a raz w tygodniu robić ich przegląd. Jeżeli chodzi o wersje papierowe, to możesz zrobić to sama lub wspólnie. Może widziałaś taki obrazek – urocza babcia ze śliczną wnuczką przeglądają elegancki album Przy okazji babcia snuje rodzinne historie. Właśnie o to chodzi – opowiada – tylko jak długo jeszcze i ile wnuczka zapamięta, aby potrafiła przekazać dalej. Niedawno rozmawiałam z młodą dziewczyną o rodzinnych świętach i zdjęciach. I nagle zobaczyłam znajomy ognik w jej oczach – „Ma pani rację. Muszę zapisywać, co babcia mówi, ponieważ ona sama przyznaje, że czegoś lub kogoś nie pamięta.”
Jeden obraz wart więcej niż tysiąc słów – mówi chińskie przysłowie, ale czasami warto dodać kilka słów do obrazu. Lepiej , żeby nasze osobiste zdjęcia były dobrze opisane. Tak na wszelki wypadek, gdy już same zapomnimy gdzie je robiłyśmy i dlaczego.
Droga Danusiu, część zdjęć mam opisane, ale są fotografie o których nic nie wiem. Zachowałam je, uważam że były wazne dla moich rodziców. Czasami ktoś oglądając je przekazuje informacje o osobach znajdujących się na nich. Dzisiaj również miałam okazję pokazać albumy, mojej znajomej, której zakręcila się łezka… Porządkowanie zdjęć zajęło mi pół roku. Mam jedno foto ktore jest owiane tajemnicą, wiem kto to jest, bo to brat mojej mamy, jest w mundurze pilsudczyka. Zmarł prawdopobnie w Krolewcu w szpitalu. Tyle wiem z opowieści, które gdzieś, kiedys ktoś… Nie wiem co jest prawdą?.To jest właśnie ta tajemnicza fotografia…. Pozdrawiam ?
Droga Łucjo, pewno gdyby to było w Anglii, znalazłabyś łatwo ludzi, którzy pomogliby Ci rozszyfrować zdjęcie Twojego wujka. Chociaż może i dzisiaj jest w Polsce jakieś towarzystwo zajmujące się byłymi piłsudczykami. A może Twoje zdjęcie stanie się natchnieniem do napisania fikcyjnego opowiadania? Pozdrawiam.
Osobiście mam mnóstwo zdjęć chociażby z tego powodu, że mąż je sam robił, wywoływał itd…miał swoją pracownię. Faktycznie w większości nie są podpisane. Póki co, pamiętam co było, gdzie i kiedy. Owszem posiadam też zdjęcia bardzo, bardzo stare, na których stoją piękni ludzie. Piękni, bo z innej epoki. Jakie te kobiety miały piękne włosy, twarze! Niestety nie mam pojęcia kto na nich jest i już nigdy się tego nie dowiem. Po prostu nie mam nikogo kto by mi to powiedział. Jednak patrzę teraz młodych i widzę, że dla nich zdjęcie to jest w jakimś folderze w komputerze. Ja preferuję zdjęcie klasyczne papierowe. Co z tego, że z każdego wyjazdu przywoziłam setki zdjęć, jak ich w większości nie obejrzałam. Nie lubię i już. Dla moich dzieci zdjęcie jest czymś oczywistym, Mają dzisiaj telefony. Pstryk i gotowe. Patrzę na córkę, która potrafi dziennie zrobić swojej kotce kilkanaście zdjęć. Całe telefony mają wypełnione mają zdjęciami ale zupełnie inaczej podchodzą do nich, niż nasze pokolenie. Syn ma jakąś własną stronę w internecie i tam zgrywa wszystkie zrobione zdjęcia. Opisuje je krótko np. Świeradów i gotowe. Dał mi hasło, znowu jakiś PIN i sama nie wiem co jeszcze. Mogę wejść i oglądać. Albumy dla nich to przeżytek. Ale dla mnie to smutne. No cóż, nie zmuszę ich. Takie widać pokolenie nam rośnie.
Tak sobie myślę, że warto mieć i takie, i takie. Sama przyznajesz, że dzięki udostępnieniu, możesz wejść na strone syna i zobaczyć jego zdjęcia. A to oznacza, że prawie w tym samym czasie widzisz to, co Twój syn. Zupełnie inaczej niż z papierowymi, które były wywoływane po czasie i ewentualnie przesyłane pocztą. Moja główna refleksja dotyczy opisywania zdjęć. Dajesz dobry przykład pięknych zdjęć, o których już nikt nic nie może powiedzieć. (A może może? Może jednak jest ktoś, dla kogo te zdjecia byłyby cenna pamiątką?) Z drugiej strony wspominasz o własnych zdjęciach, o których Ty coś wiesz, ale czy będą w przyszłości wiedziały Twoje dzieci, wnuki? Może warto przejrzeć zdjęcia i zastanowić się, które kiedyś będą cenne dla potomków i dlaczego.
Często zaglądam, ale jestem trochę opóźniona, dlatego moje wpisy gdzieś znikają. Stare zdjęcia. Bardzo ciekawy wpis, też posiadam stare foty. Mam fotki z kilku pokoleń. Ułożone w albumach, wg schematu. Robią furorę. Każdy kto je ogląda, jest zachwycony. Nie ma tematu do rozmowy, to wyciągam album i już zaczyna się…. Pozdrawiam z Uzdowa ?
To musi być ciekawy dom, w którym jest taki wspaniały album, Łucjo. Czy masz w tym albumie jakieś swoje ulubione zdjęcie? Czy wiesz komu go kiedyś przekażesz? Czy ta spadkobierczyni będzie wiedziała kto jest na zdjęciach?
Dla mnie zdjęcie jest często inspiracją do napisania tekstu. Widząc nieznane mi osoby, miejsce, scenerię wyobrażam sobie, jakie wydarzenie zostało uwiecznione na fotografii. W ten sposób tworzę nową historię, ożywiam postacie ze zdjęcia, “wkładam” je w nową rzeczywistość, tworzę ich przeżycia. Jedno zdjęcie przywodzi na myśl wiele historii, dostaje w ten sposób nowe życie. Tak powstało moje opowiadanie ( jeszcze nigdzie nie publikowane) “Dziewczynka z aniołem” i właśnie rodzi się pomysł na “Dziewczynkę z kotkiem” ( tytuł roboczy ). 🙂
Natomiast jeśli chodzi o zdjęcia rodzinne – wiadomo, budzą wiele wspomnień i pozwalają poznać losy jej poszczególnych członków. O fotografiach sprzed wielu lat czasami już nie ma kto opowiadać, więc wspomnienia członków rodziny, którzy mogą jeszcze służyć nam swoją pamięcią, są szczególnie cenne. Jeżeli nie możemy skorzystać z takich objaśnień, cenną wskazówką kogo zdjęcie dotyczy lub skąd pochodzi, są wpisy na odwrocie fotografii. Dedykacje, daty, pieczątka zakładu fotograficznego to ślady, które również mogą nam przybliżyć historię zdjęcia, a przez to dzieje naszej rodziny.
Bardzo interesujący komentarz. Do napisania tego postu skłoniły mnie właśnie niepodpisane zdjęcia, zwykle robione przez domowych fotografów lub kolegów. Nie pomyślałabym, że takie niepodpisane zdjecie może być inspiracją do wymyślania własnej historii. Czekam więc na opowiadanie “Dziewczynka z aniołem”.
Podrzucam jeszcze pomysł, by na kolejną imprezę rodzinną zabrać ze sobą album. Podczas ostatniego jubileuszu album ze zdjęciami sprzed półwiecza był przekazywany z rąk do rąk. Goście rozpoznawali się w nim, przypominali miasta, miejsca, dopowiadali historie, uśmiechali się.
Miło być w czyichś wspomnieniach. Warto notować wspomnienia.
Świetny pomysł z tym albumem na imprezach. Dziękuję