Wyrosnąć z Alicji? – Majowe spotkania

Wyrosnąć z Alicji Komiks ilu. Simona BursiCzy można wyrosnąć z Alicji? – zastanawiałam w maju. Dokładnie to moja przyjaciółka zapytała mnie, kiedy ja wyrosnę z Alicji.  Może byłby najwyższy czas, gdyby nie kolejne majowe spotkania Alicji. Ledwo opublikowałam post o kwietniowych spotkaniach Carrolla i Gałczyńskiego przy pompie, a już pojawiła się nowa książka. Zastanawiałam się czy kupić Alicję w Krainie Czarów wydawnictwa „Wilga”, ponieważ to komiks dla dzieci. Zdecydowałam się ze względu na ilustracje Simony Bursi, włoskiej artystki. Zbyt mało mam w kolekcji książek z ilustracjami innymi niż Johna Tenniela, a przecież  anglojęzyczne wersje Alicji ilustrowało 150 artystów. Opowiedziana przez Russella Puntera, a przetłumaczona Ernesta Kacperskiego książka otrzymała w katalogu mojej biblioteczki numer 113. Komiks przeznaczony jest dla  dzieci w wieku 7+. Jako że jestem znacznie starsza, byłby czas, aby wyrosnąć z Alicji. Naprawdę?

Biały Królik“Kroniki Krainy Czarów” 

Tymczasem pojawiła się zupełnie inna książka – O Carrollu i jego Alicji, ale zupełnie nie dla dzieci. Maciej Skowera opublikował zmienioną i rozbudowaną wersję rozprawy doktorskiej, którą obronił na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Zakładałam, że Projekty Komparatystyki przeznaczone są raczej dla naukowców, a jednak Carroll w tytule kusił. Nie zawiodłam się. „Carroll, Baum, Barrie. (Mito)biografie i (mikro)historie” Macieja Skowery  to książka, która zadowoli każdego dorosłego wielbiciela Alicji. Wygląda na to, że nie można wyrosnąć z Alicji. Można za to napisać doktorat, w dodatku zrobić to w taki sposób, aby nawet w miarę wyrobiony czytelnik, dal radę przeczytać. W każdym razie ja zaczęłam od Rozdziału 2 „Kroniki Krainy Czarów. O tym, co się przydarzyło Lewisowi Carrollowi i Alicji”. Spotkałam tam tyle znajomych osób i faktów, że wrócę do książki w osobnym artykule.

Czy można wyrosnąć z Alicji

Majowe spotkania nie zakończyły się na dwóch nowych książkach. Na portalu „Lubimy czytać” musiałam sprawdzić, które siedem książek, według Konrada Wrzesińskiego, sprawiają, że tęsknimy za dzieciństwem.  Może nie wszyscy zrozumieli ideę proustowskiej magdalenki,  która u dorosłego autora przywoływała obraz dzieciństwa. Kilka komentarzy domagało się Dzieci z Bullerbyn zamiast Sklepów cynamonowych czy Blaszanego bębenka. Jako Alicjanka z przyjemnością zobaczyłam Alicję na liście. Faktycznie trudno było nie wspomnieć tej książki,  o której od dawna wiadomo, że ma podwójnego adresata – dziecięcego i dorosłego.  W dodatku jest to książka, która budzi skrajne emocje, nawet wśród czytającej publiczności. Czy można z niej wyrosnąć? Pewno tak, ale zwykle zostawia jakieś wspomnienia i w odróżnieniu od Bullerbyn są to wspomnienia dobre lub złe. Można nawet uprzedzić się do dzieła Carrolla – „… to odrażająca książka, która straszy dzieci”. Ciekawe, co było tak odrażającego – treść czy ilustracje?

Majowe spotkania na podwieczorku

Alice tealightMajowe podwieczorki niekoniecznie muszą być szalone, ale jeśli pojawi się Biały Królik? Rzeczywistość dookoła nie zmienia się, za to napływają wspomnienia wszystkich miłych chwil z dzieciństwa i nie tylko. – Zajmuję się „Alicją w Krainie Czarów” – takie zdanie zwykle budzi uśmiech niedowierzania, pobłażania czy  rozbawienia u moich rozmówców. (Chyba , że sami nie wyrośli z Alicji.) Jednak Alicja bywa zaraźliwa, i chociaż ludzie zwykle zostają przy swoich ulubionych bohaterach z dzieciństwa, to pamiętają o mojej pasji. W dodatku jestem szczęściarą, której rodzina nie tylko akceptuje dziecinne zainteresowania, ale także wspiera je. Moje dorosłe wnuczki w Anglii wypatrzyły dla mnie taki prezent. (Mamo, Tato przyjeżdżajcie szybko. Mamy cos dla babci.) To miłe uczucie, gdy młode pokolenie akceptuje  i wzbogaca działania tego najstarszego. A kiedy zmierzch zapada miło jest zapalić wyjątkowy świecznik (tealight holder) to z kolei prezent od córki na Dzień Matki.

Rektorska Alicja

Gdyby moja majowe spotkania dotyczyłyby nowych książek lub dekoracyjnych ornamentów, może  faktycznie należałoby ograniczyć się do lektury dziecięcej. Co zrobić jednak, gdy Alicja pojawia się na szczeblu rektorskim?  Tylko w maju tego roku zobaczyłam dwóch JM Rektorów uniwersytetów wypowiadających się na temat Alicji. JM Rektor UŚ w Katowicach prof. Ryszard Koziołek w ramach rozmowy w programie „katobus” był uprzejmy odpowiedzieć na moje pytanie dotyczące Alicji . Natomiast JM Rektor UAM w Poznaniu  prof. Bogumiła Kaniewska prowadziła wykład „Alicja w labiryncie tłumaczeń”. Profesor podkreśliła, że dzieło Carrolla nie ma sobie równych , jeśli chodzi o ilość tłumaczeń na język polski. Porównała Alicję do grzyba gąsienicy – z której strony się ją „ugryzie”, tekst będzie prezentował się w inny sposób. Uczona przywołała nazwiska Huslera  i Derridy, których początki teorii filozoficznych można odnaleźć w Alicji. Nawiązując do własnego tłumaczenia , zaznaczyła, że każdy tłumacz musi na tej książce przegrać.

Dodo Bird Verdict psychoterapy  

Alicja niewątpliwie króluje na półkach księgarskich i bibliotecznych. Stąd wniosek, że jest to książka dla dzieci. Jednocześnie wciąż powstają prace licencjackie, magisterskie, rozprawy doktorskie czy wykłady na poziomie uniwersyteckim. A to z kolei przeczy potocznie panującemu przekonaniu. Większość czytelników pozostawia lektury dzieciństwa za sobą, ale są i tacy, którzy zajmują się tym działem literatury zawodowo. W rezultacie sądzę, że niekoniecznie trzeba wyrosnąć z Alicji. Idąc śladem Saul Rosenzweig, amerykańskiego psychologa, można użyć  jego metafory ptaka Dodo w „Alicji w krainie czarów”. Co prawda werdykt Dodo dotyczył zakończenia biegu osuszającego postacie, które wpadły do słynnej kałuży łez Alicji. Rosenzweig wykorzystał go do opisania badań porównujących skuteczność różnych rodzajów psychoterapii. „Everybody has won, and all must have  prizes.” Wszyscy wygrali i wszyscy muszą dostać nagrody.  W psychologii miało to znaczyć, ze wszystkie terapie są dobre.

Nie wiem, jak inni, ale dla mnie nagrodą jest sama „Alicja”.